Ten film wejdzie za pierwszym razem chyba kazdemu, oglada sie go lekko, jest duzo dobrej akcji, elementow szpiegowskich, piekne krajobrazy, slodka Carole Bouquet i nieskomplikowana fabula. No i wybitny soundtrack Billa Conti (czolowka Bondowych soundtrackow).
Ja tam wolę zacząć od Dr. NO z Sean'em Connery'm, ale film dobry 8/10.
Gdyż wg. mnie Moore jest bardziej komikiem niż Bondem, co nie znaczy, że się źle ogląda.
To chyba najlepszy epizod bondowskiej serii z Rogerem Moorem. Z perspektywy lat mojego obcowania z serią, setek projekcji wszystkich odcinków, ten zyskał u mnie najbardziej (pomijając oczywiście kapitalne filmy Daltona). Ciekawa intryga, bliższa typowemu kinu szpiegowskiemu, z jasno zarysowanym podziałem wschód-zachód, gadżety, które nie są już tak przesadzone jak w Moonrakerze i oczywiście kapitalny Roger Moore, który już tak nie błaznuje i moim zdaniem właśnie w tym filmie znajduje złoty środek na idealne wyważenie akcentów komediowych i tych poważnych w roli 007.