Bardziej tandetnego filmu nie da się wyprodukować. Mam wrażenie, że producenci zrobili badanie
na wszystkich amerykańskich komediach romantycznych z lat 1950-2000, z którego wywnioskowali
jakie wątki, charaktery postaci, wydarzenia i sytuacje występują w nich statystycznie najczęściej, a
następnie postanowili wszystkie je umieścić w jednym filmie. Najgorsze jest to, że dużo moich
koleżanek oglądają ten film w nieskończoność za każdym razem popadając w zachwyt. Nie wiem
czemu to dowodzi? Może temu, że ludzie nie chcą czegoś innego. Chcą w kółko cały czas oglądać
te same wątki. Na przestrzeni lat zmienia się tylko technologia, aktorzy, czy też sposób
przekazywania produktu. Właściwa jego treść musi pozostać taka sama...