Podoba mi się przesłanie filmu: żyj tak jakby został ci tylko tydzień na ziemi, realizuj
marzenia. Szkoda tylko, że film jest trochę nierealistyczny.
Ja bym powiedziała, że wbrew ostatniej scenie, ten film NIE JEST o tym, co robić w ostatnim dniu, tygodniu, miesiącu. Ten film jest o życiu, jak żyć, żeby żyć SOBĄ, swoimi pragnieniami, swoimi marzeniami, swoimi potrzebami. Swoim trybem, swoim sercem. Akurat nowotwór i statystyka zostały postawione sztampowo, jako jakaś granica nie do przekroczenia, jakaś lekcja. Nie podoba mi się ta interpretacja.