Czasy pandemii, nie wiadomo co się stanie, a kobieta z nudów ryzykuje, bo to ją niby ogranicza. Facet robi dosłownie wszystko żeby jego partnerka przeżyła i jak widac było był w tym bardzo skuteczny a baba ma to w dupie.
Typowa "Julka" przerabiająca typa na cuckolda jakby to powiedział prof Szarpanki ;)
Każdy ma swoje zdanie, jednak ja widzę to w inny sposób. Takie czasy przetrwają nie tylko najsilniejsi ale również odporni psychicznie. Telefon , który wykonała stał się punktem kulminacyjnym wszystkich jej wewnętrznych emocji, osamotnienia i ciągłego strachu. Opiekował się nią ale często znikał a on czuła się jak w więzieniu jak sama powiedziała. Owszem to co zrobiła na dachu wykracza poza logiczne myślenie. Nie wytrzymała tego wszystkiego i "stała się kolejnym zdjęciem na ścianie". Można by pomyśleć że pomylili bohaterki i gdzieś tam w tym świecie żyje kobieta która jest niezwykle odporna na stres i być może doczeka dnia w ,którym to wszystko minie. Z filmu najmniej podobała mi się rola Chandlera Riggsa, nie chodzi o to jak zagrał ale nie pasował mi ten jego styl. Przyznam się że nie rozpoznałem go od razu bez tego jego śmiesznego kapelusza ;]
Film może nudzić, ja miałem idealny nastrój na tego typu klimaty i nie żałuję że obejrzałem. Zbrakło mi tylko lepszego zakończenia. Obecne zakończenie ma sens ale dla wielu może być źle odebrane gdyż wszyscy w obecnych czasach COVID19 liczymy na szczęśliwe zakończenie i może podświadomie tego szukaliśmy, przynajmniej ja tak czuje.
Chciałbym jeszcze dodać bo mi skasowało część. Z najlepszych fragmentów to była scena w której Freida Pinto idzie nago niczym prawdziwa EVA. To właśnie jej imię może być mylące i dawać nadzieję na szczęśliwe zakończenie gdzie EVA ponownie przyczynia się do zaludnienia świata. Dobrze że Afroamerykanin miał na imię Will a nie ADAM bo by zjechali równo ten film.