gdy oglądałem go za dzieciaka to wydawał mi się Tytusowy ale w bardzo małym stopniu. Teraz widzę, że tu tylko postacie i ich imiona są Tytusowe, sama forma kojarzy mi się z anime, przez końcówkę filmu z dragon ballem.

Otóż Saligia to Freezer, jego planeta to Namek, jego służbiści to żołnierze Freezera, biedni mieszkańcy to nameczanie. Tytus to Goku a Romek i A'tomek to Krillin i Gohan. Kiedy Romek i Atomek zostali przez ludzi Saligii "odmarzenieni" i "umierali", nalge przybył Tytus i ich uratował (podobnie było w DB: Krillin i Gohan obrywali od żołnierzy Freezera i zginęliby gdyby nie przybycie Goku). Ta baba gruba księga to ten najstarszy nameczanin, Saichoro, który zwiększył ich moc (w Tytusie: mianowała ich rycerzami i zwiększyła moc bojową tramwajolotu) . Marzenia to smocze kule. Atak wszystkich postaci z bajek to genki dama. Po uratowaniu marzeń, znaczy no, smoczych kul, wszyscy myślą, że Goku umarł, z Tytusem tak samo. Użycie smoczych kul, znaczy no, powrót marzeń powoduje, że Namek i nameczanie odżywiają (tutaj planeta Saligii) zaczyna wyglądać normalnie a jej mieszkańcy też się odradzają, ale mentalnie :)

A tak poza tym to ten film nie jest taki zły. Popełniono tylko ogromny błąd - wciągnięto w niego Tytusa, Romka i A'tomka. Gdyby głównymi bohaterami był ktoś nowy, to być może film stałby się hitem a tak to o... przez to, że zaczytywałem się w Tytusie to myślałem, że złodzieje marzeń to będą złodzieje tak dobrzy, że można o nich marzyć, tak dobrych, że się nie śniło o tym (tego się spodziewałem po księdze z gangsterolotem, m.a.sz'em i tak dalej..)