Jeżeli uznać, że dzieci nakręciły sobie "filmik z wakacji" itp., to dobrze niech się bawią, każdy ma prawo do tego, ale jeżeli uznać to za film to określenie muliste dno tu zwyczajnie nie przystoi, jest znacznie gorzej. Są to pełnometrażowe Trudne sprawy, Dlaczego ja itd. Jeżeli to coś ma się nazywać filmem (jeżeli ktoś mianem filmu określa to coś), to jest to wstyd, nie zamierzam wymieniać wad tej produkcji bo to coś to jest wada sama w sobie, ale podkreślam - wszystkie niepochlebne słowa kieruje pod adresem tych zarejestrowanych ujęć tylko w wypadku jeżeli ktoś nazywa ten podmiot filmem. Bo film to, to nie jest i nie chodzi tutaj bynajmniej o kwestię gustu, tylko prawdę.