Przeżycie jak dla mnie niesamowite, szczególnie, że to mój pierwszy raz jeśli chodzi o 3D i Imax. Jednak mam trochę niedosyt, może marudzę, ale... Bardzo bym chciał, żeby w tym filmie-koncercie było o wiele więcej momentów, gdy Bono, lub inny z muzyków, niemalże nas dotyka, jest tak blisko, że się czuje jakby zaraz miał nas porwać tam na scenę, że jest dokładnie na granicy iluzji i świata realnego... O ile dobrze pamiętam, to takich momentów (nad czym ubolewam) było raptem kilka, ale...były one cholernie uzależniające :-)