PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7382}

Ucieczka Logana

Logan's Run
6,6 3 418
ocen
6,6 10 1 3418
5,7 3
oceny krytyków
Ucieczka Logana
powrót do forum filmu Ucieczka Logana

Temat wielokrotnie eksploatowany w literaturze f-s, filozofii i naukach społecznych (socjologia, psychologia, politologia) - problem granic ludzkiej wolności i patologii różnego rodzaju systemów totalitarnych, mechanizmy ich działania. Banalność zła czynionego przez ludzi będących zmanipulowanymi pionkami tych systemów i pełen katalog zbrodni świadomie już dokonywanych w imię chciwości, żądzy władzy, pychy, czy nieujarzmionego pożądania. Jak widać, wszystkie te elementy - i tu do wyboru, albo dają możliwość, albo wręcz wymagają - pogłębionej analizy psychologicznej wszystkich bohaterów, mechanizmów kształtowania ich świadomości, odnalezienia/pokazania tego momentu, gdy nieświadomość przekształca się w świadomość wywołując dysonans poznawczy i wewnętrzny konflikt, pokonanie występującego wtedy mechanizmu wyparcia i racjonalizacji, wyobcowanie wynikające z niemożliwości przekazania innym swoich przemyśleń. To wszystko daje twórcom ogromne szanse wykazania się wyobraźnią, ale może być pewnym ograniczeniem - zwłaszcza w filmie. Książka, słowo pisane daje pisarzowi więcej instrumentów, niż dwugodzinny film scenarzyście i reżyserowi. Tym niemniej - zwłaszcza w tak trudnej materii - warto dopracować scenariusz tak, by zawierał chociażby najbardziej skoncentrowane ekstrakty tych wszystkich psychologicznych, socjologicznych i politycznych mechanizmów - tymczasem tu wszystko jest takie pastelowe, blade, postacie kompletnie pozbawione jakiegokolwiek wyrazu, poza infantylnymi uśmieszkami - jakby wszyscy chodzili tam naćpani, aczkolwiek nie ma o tym mowy. Sam system organizacji tej społeczności, zasady życia tam jest spłycony do jednego w zasadzie wątku, co nie daje widzowi żadnej możliwości prześledzenia sposobów i metod formatowania tych ludzi w tak sprzeczny z naturą sposób - a przecież takich rzeczy nie dokonuje się poprzez pstryknięcie palcami, tylko wymaga to bardzo długiego procesu stawiania świata na głowie, co byłoby widoczne również w innych zwyczajach bohaterów, zdradzając w jakiś sposób metody, jakimi KTOŚ (co daje też zagadkę do rozwiązania - kto?) przeprał im mózgi i wytresował do postaci, jakimi są. Tego tu nie ma - właściwie żadnego elementu, dlatego wszystkie te postacie są drętwe, wręcz drewniane, pozbawione jakichkolwiek cech dramatycznych, motywowane nie wiadomo czym - nawet instynkt samozachowawczy został tu zredukowany do "a niech już będzie" - jakby chodziło o wybór gatunku piwa do obiadu. O ile lepiej poszło Machulskiemu w "Seksmisji", czy w "Kingsajzie" i nie chodzi o to, że były to komedie, więc można było część elementów tych skomplikowanych mechanizmów psychologicznych pokazać w formie żartu. Granice między komedią, a dramatem są niezwykle cienkie i miejscami wręcz płynne - po prostu liczy się wyobraźnia i zdolność do znalezienia ograniczonych środków wyrazu, które ogranicza format filmowy, do przekazania jak największego i najgłębszego ładunku treści, co zapewnia książka. Żeby nie być gołosłownym - jak do kogoś nie przemawiają argumenty z konwencji komediowej i chciałby przykład dramatu, to proszę to porównać do "Wojny światów" Szulkina - jakież tam bogactwo ludzkich typów, jaka przestrzeń do pokazania mechanizmów upadku człowieka jako jednostki i przełożenia tego na tak patologiczne mechanizmy społeczne. Tu widać od pierwszych w zasadzie minut, że zarówno scenarzysta, jak i reżyser w ogóle nie mieli pomysłu, jak wprowadzić widza w świat, który starali się wykreować. Nie zadbali o zapewnienie między widzem a bohaterami najcieńszej nawet nici duchowej i emocjonalnej łączności - wszyscy są tam jakimiś elektronami poruszanymi przez nie wiadomo jakie siły i nie wiadomo w jakim kierunku i celu. Chaos, reakcje bohaterów totalnie nieprzewidywalne, jakby losowe (a zatem pozbawione najmniejszego nawet dramatyzmu i wewnętrznego konfliktu, wahania, czy kalkulacji) - nie było w tym nawet jakiegoś czytelnego kodu zdradzającego ideologię, której użyto do wyprania ich mózgów. Widz wchodzi w tę konwencję niejako "na kredyt", ale każda kolejna minuta nie spłaca mu żadnej złotówki z tego długu, a jedynie zaciąga w jego percepcji kolejne pożyczki i już od połowy filmu staje się jasne, że nic z tego nie zostanie spłacone i na końcu widz znajdzie się w sytuacji Antoniego Słonimskiego, który po jednej z "nocnych Polaków rozmów" powiedział - wymieniłem poglądy i czuję, że jestem stratny. Dobrze, że przynajmniej coś wypiłem.
Słowem - film płytki, powierzchowny i drętwy, choć temat sam w sobie daje ogromne możliwości i tylko trzeba mieć minimum talentu, by tego potencjału nie zmarnować.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones