filmów Truffaut'a. Chyba jedyny który kończy się happy-endem. Ciekawa fabuła, sporo archiwów. Nie nudzi. Polecam.
przekonałeś mnie. mam dość kina niepokoju. nienawidze wszystkich sadendow, bezendow i td. Poza tym film jest na yt i widać, że Francuzi w 1979 byli bardzo sexi, tacy retro. Nie ma nawet takich filtrów w photoszopie, żeby oddać w pełni ich seksowność.
Wszystko zależy ile i jakie filmy Truffauta widziałeś/łaś. Moim zdaniem najsłabszy z serii o Antoine Doinelu. Mnóstwo retrospekcji, na których film się opiera. Każda z poprzednich 4 części przedstawiała nowe oblicza Doinela. Każdy z tych filmów jest wyjątkowy. Tymczasem Uciekająca miłośc to w dużej mierze zlepek scen z owych 4 poprzednich części. Może to i ciekawe dla przypadkowego widza, ale dla wytrawnych kinomanów zabieg nudny i niewiele wnoszący. Z przykrością to piszę, ale Truffaut nie miał pomysłu na 5 częśc.
Też tak najpierw pomyślałem, ale retrospekcje dają jednak ciekawy rys postaci. Doinel ma trzydzieści lat, a to przecież pierwszy wiek, w którym zaczynamy oglądać się wstecz, więc taki zabieg się broni. No ale przyznaję - poprzednie części były lepsze. Więcej w nich było ruchu i liryzmu, który roztaczał bohater.