Co tu dużo pisać, trochę jestem rozczarowana filmem. Nie był zły, ale niestety, nie tego się spodziewałam po Cooperze i tej tematyce. Prawdopodobnie, za bardzo nastawiłam sie na klimat z "Chef", gdzie, jak dla mnie, było ukazanych naprawdę więcej emocji, pasji, gotowania....
Podobało mi sie, że grają aktorzy europejscy, zawsze milej jest ich widzieć na ekranie, niż za każdym razem te pseudo "gwiazdy" z amerykańskich produkcji.
Moim zdanie za bardzo się skupili na tej cholernej gwiazdce Michelin (tak tak, przecież fabuła filmu na tym polegała), ale jakoś nic innego scenarzyści i i reżyser nie potrafili pokazać. Nawet ta popaprana psychika Jonsa, wydała się jakaś nierealna albo w ogóle oddalona od całej sprawy. Chociaż nie przeczę, scena ,w której "Ugotowany" tak szaleje, bo myśli, że jest już skończonym luzerem...nawet nawet :D Ale nie jestem zadnym znawcą i krytykiem filmowym, piszę po prostu swoje odczucia, jezeli Wam podobał się super hiper ten film, też jest dobrze, ważne żebyśmy to my byli zadowoleni.