A dokładniej skłoniła mnie chęć dyskusji o tym filmie. A raczej o jego przekazie. Z początku myślałem ,że będzie to kolejna bzdura żerująca na krytycznej opinii społeczeństwa wobec wojny w Iraku.

Ale jednak Redford naprawdę dobrze go nakręcił. Film wyjaśnia, że jeśli Amerykanie wyjdą z Iraku zginą dziesiątki tysięcy ludzi, którzy ich poparli. No i ta kwestia Redforda:, ?Co ci po mercedesie, za 90 000 jeśli nie będziesz miał benzyny, a autostrady będą drogami 3 świata".

Film mówi nam o tym ,że choć się do tego nie przyznajemy jedynym powodem dla którego potępiamy tą wojnę jest to ,że nie zwyciężamy.
Pokazuje ,że ci sami dziennikarze, którzy po 11 września wychwalali dokonania żołnierzy na froncie, dzisiaj krytykują ich sens dalszego pobytu tam.


Z drugiej jednak strony pokazuje też nieudolność i dwulicowość polityków, wywiadu i dowódców w prowadzeniu tej wojny - "Najgorsze rozpoznanie w całej naszej historii" albo "Nie patrz na tych, jak to ich nazwałeś "wypierdków" - oni są niereformowalni. Im zależy na tym byś nie interesował się tą kwestią"

Jeśli chodzi o film to najpoważniejszą rzeczą, jaką można mu zarzucić jest fatalna gra Toma Cruiza. Facet nie pasuje do roli "ynteligentnego" doradcy prezydenta. A już to jego zdjęcie z Bushem...

Filmowi daje 9/10.