5/10
Pierwsze słowa po obejrzeniu "Uncharted", które przychodzą mi do głowy to lekki, miejscami bezbarwny film. Sam zamysł adaptacji filmowej znanej gry wydawał mi się dobrym pomysłem, zwłaszcza patrząc na to, że jest to jedna z najpopularniejszych gier ostatnich lat. W pewnych momentach akcja trochę "przynudzała", rozglądając się po sali można było zauważyć większą ilość osób wpatrzonych w telefony, niż w ekran. Motyw poszukiwania skarbu według mnie jest mocno okrojony, brakuje większej tajemniczości, rozbudowania historii i lepszej jakości zagadek. Jeśli chodzi o dobór obsady, to tutaj nie ma o co się przyczepić. Toma Hollanda jak zawsze przyjemnie się ogląda i dobrze pasuje do swojej roli, tak samo można powiedzieć o Marku Wahlbergu, który dobrze spisał się na miejscu Victora Sullivana. Pewne sceny przeważały dużą dawką absurdu, tak jak można przymknąć oko na poszczególne sceny, gdyż to jednak adaptacja gry, tak niektóre z nich zostały fatalnie zrealizowane. Jednak dużą satysfakcję z oglądania dawały ładne widoczki, które umilały oglądanie. Nie mam się też do czego przyczepić jeśli chodzi o soundtrack, pasuje on dobrze do filmu i miejscami odgrywa ważną rolę. Podsumowując, jeśli chce się iść do kina na spokojny film, z kilkoma scenami z większą ilością emocji to jest on dla niego. Jeśli jednak ktoś szuka dobrego filmu przygodowego o poszukiwaniu skarbów, to niestety nie ten adres.

Warto wspomnieć, że po napisach pojawiają się dwie sceny końcowe, z których można wywnioskować, że pojawi się następna część. Myślę, że z ciekawości pójdę na drugą część "Uncharted", chociażby dla aktorów i ładnych widoków, mam nadzieję, że druga część ewoluuje na wyższy poziom.