Przed włączeniem filmu spodziewałem się szmiry i tragedii, skoro jedną z głównych ról odgrywa zawodnik MMA Andrei Arlovski. No i wszystko na to wskazywało, ale z czasem mile się zaskakiwałem. Faktem jest, że historia nie jest szałem, nie powoduje wypieków i wielkiego zainteresowania. Aktorstwo też nie powala, ale wspomniany Arlovski i Van Damme grają całkiem fajnie. Ważnym faktem są dobre sceny walki wręcz, gdzie widać wpływ umiejętności Arlovskiego.
Generalnie film nie powala, ale ogląda się go sprawnie. Po za tym, nie oszukujmy się, to tylko odgrzewany kotlet tan na dobrą sprawę, więc nie ma co się nastawiać na fajerwerki:)
7/10