W/g mnie jest to strasznie tandetna produkcja,która nie otrzymuje najniższej noty tylko
dlatego,że są filmy jeszcze od niej gorsze.
Fabuła to jeden wielki zlepek bzdur i absurdów, który nie trzyma się kupy.
O aktorstwie ciężko tu mówić,bo w filmie pojawiają się etatowi, serialowi "występowacze"
Wyjątek może stanowić Bryan Cranston.
O odtwórcach głównych ról lepiej jak najszybciej zapomnieć. Ich kreacje są kierowane do
wczesnych nastolatków,i walory artystyczne w tym przypadku schodzą na znacznie dalszy plan.
Można by jeszcze wspomnieć o kartonowej scenografii,braku 2 planu,pracy kamery itd...
Tylko po co ?
Film ten znakomicie wkomponowuje się w popularny ostatnio cykl idiotycznych
produkcji,osadzonych w metafizyczno-nadprzyrodzonym świecie i bogato okraszony
"aktorstwem" zniewieściałych wyrostków.
Pozycja adresowana jedynie do bardzo młodej widowni bądź desperatów,którzy szukają
sposobu,by skutecznie zmarnować czas.
Dokładnie. Mógłbym o wiele więcej zarzutów postawić, ale oglądałem to jakieś dwa-trzy lata temu i niewiele już pamiętam (w sumie to Bogu dzięki). Zaczęło się nawet ciekawie, ale po kwadransie klasyka amerykańskiego kiczu i banału. Im dalej, tym większe cierpienie. Koszmar - myślę, iż nie ma innego piekła aniżeli oglądanie tym podobnych produkcji.
Tak przy okazji, to właśnie się dowiedziałem, że ktoś zamierza zekranizować "Raj utracony" Miltona. Sprawa oczywista - powstanie "dzieło" na miarę "Upadłych aniołów". Że też nie ma kto skazać tych tfurcuf na wieczne potępienie za takie pomysły. ZBEZCZESZCZENIE ARCYDZIEŁA, oto co nam przygotowują.
Pozdrawiam.
Film nie zachwyca. Nawet nie obejrzałam go do końca. Podeszłam do niego z aprobatą i ciekawością, ale nie przykuł mojej uwagi i z łatwością przerwałam w połowie pierwszej części. Nie uważam jednak tego za stracony czas. Nie ma tu żadnego przesłania, oglądając nie trzeba się wysilać, skupiać, myśleć. Widziałam wiele gorszych filmów, ale aktualna ocena jest dość myląca. "Upadłe anioły" zdecydowanie nie nadaje się dla ludzi, którzy mają ochotę na dobry film. Z podobnego tematu o aniołach proponuję raczej "Constantine", ale warto obejrzeć ten film z tego powodu, co każdy inny - żeby wyrobić sobie własne zdanie na jego temat.
Jak byś obejrzała do końca to by ci się spodobał... Bo tam na końcu się najwięcej dzieje...
Na końcu okazało się że ten Lucyfer- czyli diabeł to ojciec tego Aarona i oni później walczą i oczywiście dobro wygrywa ;)
Film ogólnie zaje*isty, bo w głównej roli gra Paul Wesley ;)
No i to jest nastawienie napalonych 10-latek. "Film świetny, bo gra w nim Paul Wesley" - pewnie gdyby grał ktoś inny nie zwróciłabyś na niego nawet uwagi. ;)
nie wiem co zielony siarczan (sory) ma wspolnego z twoim wiekiem i ogolnie ta dyskusja ale moze mialas na mysli "sorry" czyli przepraszam..... nie kalecz jezykow obcych lub po prostu nie posluguj sie takim, ktorego nie znasz....
Pozdrawiam
@ lokapal 2 całkowicie się zgadzam
książka Sniegoskiego to arcydzieło, a ten "serial" to jedno wielkie nieporozumienie, które nawet nie oddaje 1% fenomenu książki
nie polecam
NIE - takie pierwsze słowo wyszło z moich ust, po obejrzeniu. Bez urazy dla fanów, ale mnie po prostu rozczarował ten domniemany serial. Jestem fanką książek, bo były ciekawe i bardzo mnie wciągnęły, ale ten serial to pomyłka. Już pomijam fakt, że Paul Wesley nie nadawał mi się do tej roli. Ale fabuła. Jak można było tak schrzanić postać Verchiel'a? Nie spoileruję dla tych, którzy całej serii nie znają, ale to, co z nim zrobili w tych trzech odcinkach, to... brak słów. Parę rzeczy też pominęli. Nudził mnie ten serial. Ode mnie słaba ocena. Nie polecam, zwłaszcza fanom książek Sniegoskiego.