Milch jest podobny do Gowina!
I jaka scena wymowna przy końcu! Kiedy stoi oniemiały i widzi do czego prowadzi lojalność
wobec wodza!
I teraz wszystko jasne!
;-)
Świetne nazistowskie gęby. Dobrze dobrani aktorzy. Podgolony Himmler, majestatyczny
Goering, Okrutnie nieludzki Goebbels, elegancka, z młodzieńczym rozmarzeniem w oczach
Magda Goebbels, słodka idiotka Ewa Braun, która pozniej okazuje się być bardziej
niejednoznaczna, acz też głupia.
Albert Speer-pełen dostojeństwa, technokrata do wynajęcia, do zadań specjalnych. Alianci
mieli wobec niego dużo rewerencji-taki logistyk przydałby się na lata odbudowy ze zniszczeń
wojennych włączając Niemcy Zachodnie do bloku zachodniego. Niestety Speera nie dało się
uratować-sporo odsiedział, ale dla "krzykaczy" warto przypomnieć jak niejednoznaczne były losy
wielu dygnitarzy i person. Uśmiechnięty po aresztowaniu von Braun, szybko znalazł przystań w
Ameryce i wysłał Amerykanów na księżyc, inaczej mógłby skończyć na dalekiej syberyjskiej
północy.
No i Hitler. Dobrze, że jest jaki jest. Niczego tak nie lubię jak "kiczu zbrodni". Ukazywanie
zbrodniarzy jako krwiożerców odbiera im charakter przestróg pozwalając "całej reszcie" żyć w
poczuciu moralnego komfortu. Straszenie krwiożerczym Hitlerem za Gomułki niosło niestety
ziarno wyczuwalnej propagandowej przesady, mającej na zawsze wykopać przepaść z
Zachodem i wieczną przyjazn ze Wschodem.
Sceny plenerowe bardzo dobre. Bezsens wojny i mocny kop w niemiecką dupę słusznie
odczuwalny. Bez łopatologii, bez sztampy.