Ten film nie ma elementu, który byłby na poziomie niższym niż "wybitny".
Może dlatego, że jest parę osób, które z jakiejś przyczyny (przypuszczam, że tą przyczyną mogą być pewne ograniczenia percepcyjne) uważają go za "pronazistowski". I to wystarcza, by dać jedynkę.
Natomiast, co jest jakoś paradoksalne, swoistą nobilitacją i dla filmu, i dla Brunona Ganza są rozliczne przeróbki sceny z generałami.