Odpowiadam: głównie... NEESONEM!
Ten facet ma charyzmat zdolny obdzielić wszystkich tych miałkich aktorsko Ja Vam Dam'mów, Sylwków "Pięści" Stallowe czy Stevenka-lobbystę-ortopedów.
***Różni się też ten film od innych poruszeniem bardzo bolesnej kwestii, bardzo realnej, handlu żywym towarem - więc gdy widzimy spojrzenie Neesona-"ojca" na trzymane jak zwierzyna w klatkach kobiety, to dzieje się w nas coś niezbyt częstego przy tego rodzaju filmach, oczyszczającego. Niespodziewanie patrzymy na ładne kobiety pokazywane w filmach akcji raczej jako kąski... jak na własne córki czy siostry.
***Różni się umiejętnym wpleceniem do fabuły techniki operacyjnej i śledczej, gdy "Neeson" szuka śladu swojej córki.
***A w ogóle to jest... bajka: dzielny bohater tak jakby ma magiczny czas dany od czarownicy, by uwolnić piękną królewnę, musi się zmieścić w tym czasie, używa cudownych środków (wizja lokalna, zrozumienie tajemnego języka (albańskiego), posługuje się pluskwami GPS, telefonami).
Tak, brakuje realizmu, bo to bajka z morałem.
A zarazem mamy tu ten realizm, bo temat przestępczości imigrantów jest dziś jeszcze bardziej palący niż wtedy. I naprawdę, pozostaje w widzu, mimo ze nakarmiony jest prostą filmową zemstą, powidok jak z koszmaru: zanarkotyzowane kobiety traktowane jak towar... za kotarami, w jakby klatkach czy na wybiegu...