do rewelacji czy geniuszu mu daleko, dobrze się ogląda bo akcja biegnie sprawnie (nie skomentuję faktu jednego supermena kopiącego dupy całej albańskiej mafii i zgrai francuskim tajniakom) dużym plusem jest bezkompromisowość Bryana - wiesz coś - bam! - już cie nie ma (zresztą Liam Neeson w roli zdesperowanego tatusia to również zaleta filmu), ale to co zrobiono z zakończeniem? NIEWYBACZALNE! Flaki w oleju na zasadzie "Poklepmy się po pleckach, popłaczmy, a Kim po tym co przeszła, dalej pobiega jak dziki piesek spuszczony z łańcucha a potem pośpiewa u gwiazdki pop". Zamiast tej trefnej papki można było zrobić np. milczącą scenę Brayana i Kim siedzących w samolocie z grobowymi minami, albo ujęcie po całej serii tych lotniskowych przytulanek, kiedy Bryan czeka na taxi.. dostaje kulkę w łeb. I Tyle, a zmieniłoby wiele.
też się rozczarowałam zakończeniem.
przesłodzone.
Kim podskakująca radośnie jak mała dziewczynka do mamusi i ojczyma... a gdzie strach? ból? upokorzenie? jakiś głod narkotykowy? COKOLWIEK?
Dobrze, że jej jeszcze ojczym drugiego konika nie sprezentował na koniec z okazji szczęśliwego powrotu do domu.
ale i to nie zmienia faktu że cichutko sobie szlochałam przez cały film nad losem uprowadzanych w podobnych celach na całym świecie kobiet i dziewczyn.
Wszystko zależy czego oczekujemy od filmu ja chciałem jedynie akcji w stylu kinowego Bourne'a. Jednak zgodzę się s przedmówczyniami... zakończenie fatalne.. ale kulki bym mu nie sprzedawał... nie znoszę tak kończących się scenariuszy.