Właśnie skończyłem oglądać. W profilu pisze "dramat, komedia, romans". Po kolei:
* dramat: raczej nie. Co w tym było dramatycznego? Że umarł jakiś chłopak? Ok, to tragedia, ale nazywać coś takiego w filmie dramatem; nazywać dramatem bohatera którego widzieliśmy na ekranie łącznie może 2 minuty, to lekka przesada. Smutne dzieciństwo Halley? Nierozwinięty wątek i dalej nie widzę w filmie zbyt wiele z dramatu.

* komedia: więcej w tym filmie z dramatu, niż z komedii ;-) Babcia sprowadziła cień uśmiechu na moje pyszczycho, ale to tyle. Nie znalazłem nic więcej, co byłoby warte uwagi. Pies, który wziął się za mamusię? Jeżeli kogoś to bawi, to lepiej, żeby nie odpowiadał na moją wiadomość. Nie jest kierowana do niego, a do bardziej wymagających widzów.

* romans: liczyłem na jakąś ładną, romantyczną historię. Trafiłem na... przykro mi to mówić, ale kicz. Gdy teraz pomyślę o polskim tłumaczeniu tytułu "uwierz w miłość", to rzeczywiście chce mi się śmiać ;-D Oglądałem już parę dobrych filmów, a ten jest jakiś płytki. Główna bohaterka nie wierzy w miłość, ale oportunistycznie zmienia swoje poglądy, gdy, przepraszam, bierze ją chcica. Słowo "miłość" jest nadużywane i rzygam już kolejnymi filmami, które się na nią powołują.

Może zasugerowałem się trochę nieprzychylnymi komentarzami, ale zawiodłem się trochę. Liczyłem na coś lepszego. Nie wystawiam ocen, zostawię jedynie komentarz. Film można obejrzeć, bo może akurat Tobie przypadnie do gustu. Nie sądzę, bym ja do niego wrócił.

A co do nazwy tematu:
> szczerzę? nie podoba mis się:/
Nie szczerz się :-) I jaki miś się nie podoba?