to jakim sposobem chłopaki zarabiają na skoku po 20 tys na głowę. Oprócz tego zwracają jeszcze pieniądze wdowie po Tadeuszu. Ktoś ma jakiś pomysł?
Oglądnąłem dzisiaj po raz 123-ci i pierwszy raz o tym pomyślałem. Po za tym stwierdziłem, że więcej już lepiej nie oglądać, bo zamiast skupiać się na fabule i świetnych dialogach to szukam dziury w całym :). Ale skoro już zacząłem...Najpierw w filmie jest scena gdy Kramer na drodze poznaje Natalię, a później dopiero Duńczyk rozkminia co blokuje alarm. Czyżby chłopaki już wcześniej wiedzieli jak taka blaszka będzie wyglądać? W sumie niewykluczone, choć mało prawdopodobne. Dalej to wyszukane na siłę: współczesne włączniki światła i zamki w mieszkaniu Natali i sąsiadki, wychylający się Moks z dachu, który wypatruje Kwinty - z perspektywy chłopaków leży przy kalenicy dachu z piorunochronem, a z perspektywy ulicy wychyla się z krawędzi nad rynną (przy dwuspadowym dachu to niemożliwe), godzina na zegarze podczas wizyty Kwinty u wdowy po Tadeuszu jest z każdym ujęciem inna, o blokach, czy samochodzie pod plandeką nie wspomnę. Chyba jednak przesadzam z tymi detalami...A jeszcze jedno. Skoro Natalia była narzeczoną Moksa, to moim zdaniem za łatwo ją wystawił, bo nie chce mi się wierzyc, żeby Kramer poprzestał podczas wizyty u niej na zabawie kartami...
Ale w którym momencie pada ta kwota 400 tys? Jeśli faktycznie tak było to powinno to dać do myslenia komisarzowi Przygodzie - co się stało z resztą kasy. O ile pamiętam to po napadzie w banku gdy pada pytanie ile tam było pieniędzy jest mowa o 600 tys. i papierach wartościowych.
Moim zdaniem najwięcej do myślenia komisarzowi Przygodzie powinno dać to, że dziura w kasie była wypruta na jedną półkę, a kasa zniknęła ze wszystkich (co z resztą słusznie zauważył) ale raczej do myślenia w drugą stronę (co jak co ale Kramer idiotą nie był i za takiego go chyba komisarz nie uważał). Jest to chyba jeden z najbardziej niedopracowanych elementów filmu, mogli się w tej scenie bardziej postarać i lepiej to zrobić. No ale na szczęście nie było takich wielu i film jest rewelacja.
Oczywistość sceny była chyba na użytek widza. Nawet gdyby wycięcie było na całej wysokości, to zapewne część pieniędzy uległaby nadpaleniu (temperatura zapłonu papieru to ok.230 st. C) i zostałyby ślady. Ponadto rozpoznany odcisk palca był nie na kasie, ale na blokadzie alarmu. Z punktu widzenia policji Kramer mógł mieć pomocników (wnoszenie sprzętu, praca palnikiem etc.) i to oni mogli być głąbami. Z drugiej strony to tylko w serialach policjanci drążą sprawy do rozwiania wszelkich wątpliwości. W realnym życiu nie mają na to czasu, a przełożeni rozliczają ze skuteczności. A tu jest winny - sprawa rozwiązana.
Też kiedyś zastanawiałam się nad sprawą tej kasy, ale scena ze znalezieniem forsy w jednym z krzeseł była moim zdaniem luźnym nadmienieniem, że słynny kasiarz Kwinto miał takich "odłożonych zapasów" ze swojej przeszłości znacznie więcej. Co do innych Twoich wątpliwości - sądzę, że i tu można sobie to na spokojnie wyjaśnić w miarę sensownie i logicznie. I ja kilka dni temu po raz setny chyba obejrzałam ten film, ciągle z tym samym podziwem i pokorą dla mistrzostwa Twórcy. Jednym słowem: REWELACJA! Pozdrawiam. :)
123 razy oglądałeś film i nadal nie wiesz skąd "nadmiar" pieniędzy w banku Kramera?
Czyżby scena z Janem Rożkiem zupełnie o niczym Ci nie mówiła?
W tej jednej, jakże zabawnej scenie, dosadnie jest pokazane, w jaki sposób Kramer się wzbogacał.
Ile pieniedzy zrabowano mowi Kramer. Skad wiadomo ze mowi cala prawde. Moze bylo jak z amber gold i synem premiera vel ekspert lotnictwa