W czasach, kiedy siły nadprzyrodzone wydawały się równie wyobrażalne i realne jak osoby z krwi i kości, a przekazywane sobie z ust do ust historie umacniały tylko przekonanie o istnieniu ich istnieniu i wpływie na zjawiska niewytłumaczalne, kiedy mityczne stwory nadal zakradały się do ludzkich domostw pod osłoną nocy ... znalazł się zaledwie jeden śmiałek, który zdecydował się stawić czoła tajemniczym siłom nieczystym działającym pod osłoną ciemności - Van Helsing. Gabriel Van Helsing jest człowiekiem, na którym ciąży klątwa przeszłości - jej podstaw Helsing nie jest w stanie jednak do końca rozwikłać. Jednocześnie jego działaniami kieruje misja, której nasz bohater nie jest w stanie się wyprzeć. Wyznaczony przez sekretną organizację do wytropienia i pokonania sił zła nie dających spokoju mieszkańcom ziemskiego globu, Helsing koncentruje swoje wysiłki na wyeliminowaniu i unicestwieniu złowieszczych potworów, co z czasem zostaje 'nagrodzone' tytułem, który na dobre do niego przylgnął: morderca. Van Helsing przemierza zakątki globu jako ten odrzucony, ścigany, odludek, sam tropiony przez tych, którzy nie rozumieją prawdziwej natury jego powołania. W momencie dotarcia do mrocznego świata Transylwanii, Van Helsing natrafia na miejsca, które nadal tkwią w przeszłości ... tam legendarne twory ciemności żyją swoim własnym życiem ... to miejsce rządzone siłami zła, miejsce, którego panem i władcą jest zepsuty do szpiku kości, niezwykle pociągający i niepokonany Hrabia Drakula. To właśnie Drakula figuruje na czarnej liście Van Helsinga "osób" do zlikwidowania. Anna Valerious jest jedną z ostatnich przedstawicielek rodu o królewskich korzeniach, onegdaj potężnego i wpływowego, a obecnie niemalże całkowicie unicestwionego przez Drakulę. Anna sama będąca nieustraszonym tropicielem 'Księcia Ciemności' zdecydowana jest pomścić śmierć swoich przodków i zrzucić ostatecznie starożytną klątwę, której końcem może być jedynie zabicie wampira. Zbliżeni wspólną misją i osobą wspólnego wroga, Helsing i Anna wyruszają aby na zawsze rozprawić się z Drakulą oraz unicestwić jego imperium ciemności. Podejmując się jednak zadania stawienia czoła wrogowi, który nigdy nie umiera, Van Helsing odkrywa sekret, którego nigdy by się nie spodziewał. Jednocześnie musi się zmierzyć z niewyjaśnionymi tajemnicami swojej spowitej niepamięcią przeszłości. Stephen Sommers niezwykle nowatorski filmowiec, który ma na swoim koncie między innymi światowy sukces filmów "Mumia" i "Mumia powraca", tym razem zabiera widzów do świata fantasy i wartkiej akcji, gdzie wszystkie klasyczne monstra-legendy kina mają okazję spotkać się z osławionym pogromcą potworów - Van Helsingiem. Oprócz pierwszoplanowych gwiazd - Hugh Jackmana i Kate Beckinsale, na ekranie zobaczymy międzynarodową obsadę aktorów najwyższej próby: Richarda Roxburgha w roli Hrabiego Drakuli; Davida Wenhama ("Władca pierścieni: Powrót króla") jako Carla, zakonnika wyznaczonego przez tajemniczą organizację do zapewnienia Van Helsingowi bezpieczeństwa; Willa Kempa (byłego tancerza zespołu Matthew Bourne'a) w roli Velkana, brata Anny, który przy pełni księżyca przeistacza się w Wilkołaka. Kevin J. O'Connor ("Mumia") występuje w filmie jako Igor, zdradliwy sługa dwóch panów - Dr. Frankensteina i Hrabiego Drakuli; Shuler Hensley (gwiazda scen broadway'owskich, nagrodzony Tony za przedstawienie "Oklahoma!") wcielił się w postać Frankensteina, przerażającego dzieła Dr Victora Frankensteina, tworu tragicznego, nierozumianego i skazanego na prześladowanie. Na ekranie zobaczymy również trzy pociągające, żądne krwi wampirzyce z orszaku Drakuli - Hiszpankę Elenę Anayę ("Sex and Licia"), Włoszkę Silvię Collocę (debiutującą w amerykańskim filmie fabularnym) oraz Josie Maran (wchodzący niedługo na ekrany "The Aviator"). Sommers oprócz znakomitej obsady aktorskiej zgromadził przy filmie grupę świetnych filmowców, którzy dzięki swoim wysiłkom i talentowi pomogli przenieść na duży ekran jego autorską wizję. W grupie tej znaleźli się: wieloletni współpracownik i od 15 lat partner biznesowy, producent/montażysta Bob Ducsay ("Mumia" i jej sequel); producent wykonawczy Sam Mercer ("Szósty zmysł"), autor zdjęć Allen Daviau (pięciokrotnie nominowany do Oscara), między innymi za filmy "Bugsy" i "Avalon"); scenograf Allan Cameron (współpracownik Sommersa przy "Mumii" i jej sequelu), montażystka Kelly Matsumoto ("Mumia powraca"); projektantka kostiumów Gabriella Pescucci (laureatka Oscara za "Wiek niewinności") oraz kompozytor Alan Silvestri (nominowany do Oscara za film "Forrest Gump").
Historia filmu
Po fenomenalnym sukcesie obu części Mumii - "Mumia" i "Mumia powraca", pełen świetnych, innowacyjnych pomysłów reżyser i scenarzysta Stephen Sommers rozglądał się za nowym projektem. W założeniu miał on być równie intrygujący co wcześniejsze przeboje filmowe jego autorstwa, ale jednocześnie dawałaby inną perspektywę i tempo prowadzenia akcji. Ostatecznie, ujęła go koncepcja dalszego wykorzystywania najwyższej klasy umiejętności filmowych, prezentowania intrygujących postaci zaangażowanych w ekscytujące historie kina akcji, odmalowana na tle historycznym, ale z aktualną, współczesną wymową. Zmysł Sommersa i jego umiejętności zajmującego opowiadania historii doprowadziły go do źródła pełnego postaci nieszablonowych, a znanych w dużej części ze swoich wcześniejszych filmowych kreacji. Jak mówi sam filmowiec: "Ludzie często żartobliwie zwracali się do mnie mówiąc: 'Stephen, zrobiłeś "Mumię" to kiedy bierzesz się za "Drakulę"?' Ten pomysł wydawał mi się jednak odgrzewany, szczególnie, że w filmografii są naprawdę fascynujące ekranizacje tej powieści. Wpadłem jednak na pomysł, że byłoby nieźle gdyby wszystkie klasyczne monstra z filmów wytwórni Universal mogły zaistnieć na ekranie w tym samym czasie." Pomysł ten kiełkował w głowie Sommersa aż nabrał całkiem realnych kształtów. Z czasem reżyser zaczął uważniej przyglądać się klasycznym potworom z kanonu filmowego wytwórni - wszystkim tym sztandarowym postaciom kina, które ponad siedemdziesiąt lat temu pomogły wytwórni Universal stać się jednym z czołowych studio filmowych Hollywood. Sommers postanowił zatem tchnąć nowe życie we wszystkie te symboliczne postaci, osadzając je jednocześnie w scenerii ożywionego świata jak gdyby 'pozagrobowego', poprzez wykorzystanie najnowszej technologii filmowej, efektów wizualnych, a także znakomicie napisanego, wartkiego, pełnego akcji scenariusza. Scenariusz ten z jednej strony miał czerpać inspirację z wcześniejszych filmowych kreacji, z drugiej prowadzić je w zupełnie nowe rejony i nadawać nową jakość. "Nie rozmawiałem na temat scenariusza zanim nie zacząłem go pisać, ponieważ nie miałem pewności, że uda mi się to przedsięwzięcie", wspomina Sommers. W scenariuszu autor chciał połączyć istnienie wszystkich monstrów, sprawiając, że relacje między nimi będą poprowadzone poza zupełną przypadkowość, czy też okazjonalność spotkań. "Zastanawiałem się, w jaki sposób podejść do tych legendarnych postaci i pokazać w taki sposób, że ich historie będą się ze sobą splatać. Element spinający je musiał być zarówno prawdziwy, z punktu widzenia popularnej mitologii, a jednocześnie spójny i organiczny - nie mogłem dopuścić do sytuacji, w której nasz bohater byłby zainteresowany trzema potworami w tym samym czasie bez żadnej większej przyczyny. No i wtedy doznałem olśnienia: Co by było gdyby Drakula, kierując się sprawą życia i śmierci, starał się nawiązać kontakt z potworem Dr Frankensteina? Czarne charaktery zawsze mają dobry powód do tego, co wyprawiają na ekranie. Aby historia taka jak ta była interesująca, zło musi się kierować jakimś określonym celem. Prosta motywacja w rodzaju - musi zabijać ludzi, żeby karmić się ich krwią była już wcześniej wykorzystana w wielu filmach i książkach. Dlatego też w momencie, kiedy wpadłem na pomysł tego, jakie mogą być pobudki Drakuli, wszystkie elementy tej układanki zaczęły do siebie pasować", tłumaczy Sommers. Bob Ducsay, producent i montażysta filmu, a także od 15 lat bliski współpracownik Sommersa tłumaczy: "Tą zasadniczą i podstawową rzeczą, która decyduje o sukcesie i powodzeniu filmów Stephena jest jego niewiarygodna wręcz umiejętność opowiadania historii. Dla niego historia, fabuła to cały świat. W miarę jak zaczyna wypełniać swoje filmy akcją, efektami wizualnymi i scenografią, nadrzędną sprawą nadal pozostaje pytanie 'jaką historię chcemy opowiedzieć?' A to z kolei prowadzi nas do intrygujących postaci odmalowanych jego ręką." Kontynuując swoją scenopisarską/reżyserską pracę polegającą na analizie legendarnych postaci wytwórni Universal (w tym naturalnie wszystkich filmów z ich udziałem powstałych w latach 1930-tychi 40-tych zeszłego stulecia) Sommers zdecydował się nie tylko wyjść poza ramy szeroko akceptowanej mitologii, ale również nagiąć nieco zasady kształtowania swoich postaci na tle zjawisk nadprzyrodzonych. "Po pierwsze starałem się spojrzeć najpierw na wszystkie te mity i na swój sposób starać się je wytłumaczyć. Wiemy na przykład, że nie jest możliwe zobaczenie lustrzanego odbicia Drakuli. Stąd też jako ciekawy wszystkiego filmowiec stawiałem pytanie - Dlaczego tak jest? No i jeśli nie byłem w stanie uzyskać satysfakcjonującej odpowiedzi wynikającej z przyjętych mitów, dochodziłem do niej sam. Zdałem sobie sprawę, że potwór Doktora Frankensteina, Drakula i Wilkołak mogłyby spokojnie funkcjonować w tym samym świecie - miejscem działania wszystkich tych postaci jest bowiem Europa Wschodnia, w dodatku mniej więcej w tym samym czasie. Kontynuując moje prywatne śledztwo natkąłem się na przykład na informację o tym, że wilkołaki miały być pierwotnie strażnikami wampirów w czasie od wschodu słońca. Z czasem bardzo ekscytowała mnie myśl, że można by stworzyć film, w którym wszystkie te idee i wątki splatałyby się w spójną całość." Ostatecznie, spoiwem narracyjnej układanki Sommersa okazała się być postać stworzona przez Brama Stokera w jego klasycznym już dzisiaj dziele z 1897 roku pt. "Drakula". Sommers dodaje: "Przeczytałem tę książkę mniej więcej 20 lat temu. W powieści Stokera, Van Helsing jest osobą 60-letnią i ma na imię Abraham. Postać tę często przedstawiano w wielu filmach, ale nigdy nie zyskała sobie ona statusu bohatera pierwszoplanowego. Musiałem na swój sposób tak podejść do jego osoby, aby uczynić go własnym, pełnoprawnych bohaterem. Zmieniłem zatem jego imię na Gabriel, odmłodziłem i sprawiłem, że jest postacią nieco bardziej ... na czasie. Zabieg ten sprawił, że postrzegamy Van Helsinga jako młodszego brata postaci stworzonej przez Stokera. W moim filmie główny bohater pracuje również na zlecenie starej, tajnej organizacji jako łowca potworów. Jest za swoje usługi, naturalnie, sowicie opłacany. Jest najemnikiem, który ma za zadanie zlikwidować zło wcielone - i jego największe uosobienie Hrabiego Drakulę. To właśnie Hrabia staję się 'zwierzyną łowną" Helsinga." O ile nieco bardziej naładowane adrenaliną wersje Van Helsinga służyłyby zarówno klasycznemu bohaterowi filmowemu, jak również były zbieżne ze wszystkimi historiami książkowych potworów, Sommers poszedł jeszcze dalej, odmalowując tę postać w równej mierze z jasnej, jak i z ciemnej strony. Reżyser mówi: "Dałem Van Helsingowi w pewien sposób historię, która jest zarówno tłem, jak i motywacją jego działania. Pojmowałem tę postać w taki sposób - nie wie on do końca kim jest i jakie jest jego miejsce w życiu. Nie pamięta też niczego ze swojej przeszłości. Niewątpliwie Helsing z jednej strony jest prawdziwym bohaterem, z drugiej jest facetem, którego chciałoby dostać w swoje ręce wiele 'osób'. Zajmuje się zabijaniem potworów, ale jednocześnie ludzie nie do końca są skłonni w nie wierzyć. - zbliża się bowiem koniec XIX wieku, zwiastujący nastanie czasów nauki i ogólnego oświecenia. Pewne sytuacje w życiu Van Helsinga też mogą o tym świadczyć - kiedy zabija on wilkołaka, monstrum w momencie śmierci przeistacza się w zwykłego człowieka. Widzimy naszego bohatera jak stoi nad ciałem wątłego, starego mężczyzny. Nie dziwi zatem, że ludzie, naturalnie, mają pewne złe przeczucia i obawy co do tego, czym zajmuje się Van Helsing.
Białe charaktery
Chcąc zrealizować swoją wizję przeniesienia na ekran ukształtowanych przez wielowiekową tradycję postaci ludowych mitów i połączenia ich w spójną, przygodową całość, Sommers zdawał sobie sprawę, że potrzebuje dynamicznego bohatera pozytywnego. "Początkowo, nie byłem dobrze obeznany z osobą Van Helsinga", mówi reżyser, "ale bardzo przypadł mi do gustu pomysł na jego filmowy wizerunek - pod każdym względem był to bowiem jak najbardziej oryginalny pogromca potworów." Wyszkolony przez zakonników i islamskich mułłów w miejscach od Istambułu po Tybet, wyposażony w imponujący arsenał zabójczej dla potworów broni, pokazany przez Sommersa Van Helsing jest osobą młodą, na czasie, która musi stawić czoła nie tylko najbardziej wyszukanym formom zła wcielonego, ale także osobom całkiem niewinnym, które widzą w nim brutalnego mordercę. Jeszcze zanim powstał tekst scenariusza, Sommers układał w swojej wyobraźni historię tej postaci widząc w tej roli tylko jednego aktora. Jak sam mówi: "Byliśmy od samego początku nieugięci jeśli chodzi o obsadzenie w roli Van Helsinga Hugh Jackmana. Był on po prostu naszym jedynym idealnym kandydatem. Van Helsing w wydaniu Sommersa musiał być zarówno kimś twardym, jak i romantycznym, "kimś, kogo kobiety będą uwielbiać, a mężczyźni darzyć zaufaniem", stąd też reżyser Sommers i producent Ducsay od razu czuli, że Jackman jest osobą łączącą w sobie wszystkie pożądane elementy. "Nie przeszkadza nam jednocześnie, że Hugh to 'stalowa konstrukcja' o wzroście prawie 1,90 m i wadze około 95 kg" dodaje Sommers. Aktor, przygotowujący się wówczas do produkcji filmu "X2: X-Men United", jak również broadway'owskiego musicalu "The Boy From Oz" (początek prób planowany był po zakończeniu zdjęć do "X2"), otrzymał od reżysera Sommersa wstępną wersję scenariusza. Jak sam mówi: "Była to jedna z rzadkich okazji, kiedy ma się możliwość wzięcia udziału w podobnym projekcie. Jak tylko przeczytałem wstępny tekst, nasunęła mi się od razu wizja postaci Van Helsinga i zdałem sobie sprawę, że mam coś do powiedzenia w tej kwestii. Zawsze chciałem wystąpić w dużym filmie przygodowym, takim w rodzaju Errola Flynna, a to przedsięwzięcie miało w sobie epicki rozmach i duży potencjał przygodowy. Biorąc udział w "Van Helsingu" zrealizowałem swoje dziecięce marzenie", podkreśla Jackman. Podobnie jak Sommers i Ducsay, również Jackman widział postać granego przez siebie bohatera jako klasycznego 'wyrzutka'. Aktor tłumaczy: "Van Helsing jest bohaterem opornym, outsiderem, który realizuje swoją samotniczą misję na rzecz tajnej organizacji światowej. Jeśli chodzi o unicestwianie potworów, można powiedzieć, że jest to jego życiowe powołanie. Ma do tego również spory talent. Znajdując się w sytuacji konfrontacji, jest spokojny i opanowany, a do głosu nigdy nie dochodzi strach." "W pogoni za Drakulą, Helsing ma jednocześnie nadzieję znaleźć klucz do swojej przeszłości - i poskładać ostatecznie porozrzucane fragmenty swojego życia. I wtedy właśnie napotyka na swojej drodze na kobietę, która nieźle zachodzi mu za skórę." Anna Valerious, cygańska księżniczka i niezależna tropicielka potworów jest jedną z ostatnich żyjących przedstawicielek starego rodu, któremu przyświeca idea oswobodzenia własnej rodziny od ciążącej na niej od wielu wieków klątwy - drogą do tego jest pokonanie wampira Drakuli. Daleka od wyobrażenia o szlachetnie urodzonej osobie, która sama nie potrafi sobie z niczym poradzić, Anna Valerious jest ostatnią żywą przedstawicielką rodu o wielowiekowej tradycji, oddanej sprawie wyrugowania z tego świata najpotężniejszego z wampirów. Reżyser wspomina: "Potrzebowaliśmy do tej roli aktorki dużego formatu, która jednocześnie miałaby wewnętrzną siłę i charakter, dobrze prezentowała się w filmie kostiumowym, a do tego była zabawna i seksowna." Ze zdaniem tym jak najbardziej zgadza się Ducsay dodając: "Z racji tego, że atmosfera romansu pomiędzy Anną i Van Helsingiem daje się wyraźnie wyczuć, ważne było, by nie była to kobieta jedynie twarda i jędzowata. Pomimo pewnych cech zdecydowanych i mocnych, Anna ma również swoją bardziej łagodną naturę." Z punktu widzenia twórców filmu wymaganiom tym mogła idealnie sprostać aktorka Kate Beckinsale, która mówi: "Uwielbiam wprost filmy akcji z udziałem kobiet. Nie jest łatwo znaleźć ciekawą rolę w przygodowym filmie akcji, którym dziewczyna ma coś niebanalnego do zagrania. Grana przeze mnie postać, Anna ma do wyrównania rachunki z Drakulą. To prawdziwa vendetta. Mamy do czynienia bowiem z rodzinną klątwą, od wieków nękającą jej rodzinę - jeśli Anna nie unicestwi wampira jej bliscy na zawsze pozostaną w czyśćcu. Jak widzimy, gra toczy się tu o naprawdę wysoką stawkę." Aktorka - która w swojej niedawnej roli w filmie "Underworld" pokazała, że naprawdę potrafi się mocno trzymać w trudnych sytuacjach - dodaje: "Poza podstawową kwestią rodzinnej klątwy, jest jeszcze sprawa Van Helsinga, który niespodziewanie wkracza w jej życie. Na szczęście Stephen w swoim scenariuszu nie pokazał Anny w tym momencie jako otumanionej, wzdychającej tylko zadurzonej dziewczyny. Anna i Van Helsing pozostają równorzędnymi partnerami do samego końca, co moim zdaniem gwarantuje dużo ciekawszą zabawę." Mając wiele dobrego do powiedzenia o swoim filmowym partnerze, Beckinsale mówi: "Jest w Hugh (Jackmanie) coś bardzo solidnego i stabilnego - mam wrażenie, że natychmiast zaczynamy go darzyć zaufaniem. Całkowicie wierzymy, że jest na szczęście ktoś, kto znajduje się w pobliżu i w razie potrzeby przyjdzie z pomocą. Naturalnie, oglądanie samego Hugh na ekranie jest też prawdziwą przyjemnością." Jackman z podobnym entuzjazmem wypowiada się na temat Beckinsale: "Kate-Anna jest bardzo zabawna. Na jej charakter prawdopodobnie w dużej mierze miał wpływ fakt wychowywania się z braćmi. Nie jest to tylko ładna buźka, ale kobieta z 'jajami'. Do tego wygląda tak, że trudno jej się oprzeć, po prostu prawdziwa księżniczka. Ale, nie dajmy się zwieść jedynie powierzchowności - wierzcie mi, jest dużo twardsza niż większość dziewczyn, które znam. Do tego dochodzą umiejętności i zręczność fizyczna, co jest naprawdę niewiarygodne!" "Nie wiem do końca na czym polega tak zwana 'chemia' między ludźmi", mówi Sommers, "ale kiedy Hugh i Kate po raz pierwszy stanęli na planie filmowym koło siebie, nagle okazało się, że mamy dwie wspaniałe osobowości i coś magicznego między nimi." "Nie ma właściwie takiej rzeczy, którą można by zrobić, aby zagwarantować taką chemię - po prostu jest albo jej nie ma. My mieliśmy to szczęście, że Hugh i Kate okazali się pod tym względem parą idealną. Razem są naprawdę niesamowici", dodaje Ducsay.
Czarne (i niezrozumiałe) charaktery
Nic tak nie zbliża do siebie ludzi jak realizacja wspólnego celu - czy też, jak w tym przypadku, wspólny wróg. Zarówno dla Van Helsinga, jak i Anny sprawą, która ich połączyła jest wyeliminowanie z tego świata Drakuli. Ale naturalnie, w wizji Sommersa wampir okazuje się prawdziwym wyzwaniem dla tej dwójki. "Muszę przyznać, było to przerażające", tłumaczy reżyser, "Chodzi mi o to, że postać Drakuli zestarzała się już mocno i poszła trochę w niepamięć. Dużo wysiłku włożyliśmy w nadanie jej nowego wymiaru, a potem to już tylko szczęście nam sprzyjało - rolę tę zgodził się zagrać Richard Roxburgh." Australijska gwiazda, aktor, który zdobył światowe uznanie za rolę intryganckiego księcia w filmie "Moulin Rouge!" wydawał się z punktu widzenia twórców filmu idealnym kandydatem na Drakulę, nadając tej czarnej postaci interesujący nowy rys. Sommers tłumaczy: "Akcja filmu rozgrywa się w XIX wieku, a Richard gra Drakulę na podobieństwo zblazowanego rockmana - i daje to naprawdę świetny efekt. Jest w nim coś bardzo pociągającego, sexy, coś nieprzewidywalnego i bardzo wyluzowanego. Jest po prostu coś, co robi Richard, co jest z punktu widzenia oglądającego niezwykle wciągające." Jackman mówi: "Miałem ogromną przyjemność mogąc spotkać się na jednym planie filmowym z Richardem, ponieważ jest on moim rodakiem (Australijczykiem). Po raz pierwszy miałem okazję oglądać go na scenie w sztuce pt. "Burn This", kiedy miałem 21 lat. Ta kreacja zapadła mi mocno w pamięć. Ludzie często zadają mi pytanie, kogo podziwiam jako aktora, a ja zawsze odpowiadam - Richarda Roxburgha i Geoffrey'a Rusha'. Kiedy powiedziałem to Steve'owi on odpowiedział - 'Świetnie, bo wiesz, w filmie to wy jesteście zaciekłymi wrogami, a ja chciałbym, żeby dało się również odczuć nie tylko współzawodnictwo pomiędzy wami, ale i pewien zachwyt jego osobą z twojej strony." Roxburgh z marszu przyjął możliwość dokonania swojej własnej interpretacji postaci bardzo znanej - najpotężniejszego wampira. Aktor mówi: "W filmie, wykonawcy często proszeni są o zagranie roli, która jest po prostu repliką jakiejś wcześniejszej kreacji. Nie ma w tym wiele więcej różnicy niż między wyjściem na scenę i wypowiedzeniem kwestii, którą wszyscy i tak już znają. Jest tak często w przypadku sztuk Shakespeare'a, Czechowa, czy też właśnie z rolą Drakuli Stokera. Mnie w tej postaci interesowało pokazanie jej od bardziej ludzkiej strony. Jak by nie było, była to przecież żywa postać. Był mężczyzną, w pewnym momencie swojego życia, na swój sposób był wielkim 'człowiekiem', wojownikiem. Są to elementy, które nadal pozostają w jego postaci ... naturalnie, poza znaną szeroko, wspaniałą wrogością do ludzi." Podejmując się z kolei zadania 'ożywienia' kolejnej legendy kina - potwora Frankensteina Sommers wraz z grupą współpracowników podjęli decyzję o pozostaniu wiernym ikonograficznym przedstawieniom wyglądu tej postaci, starając się jednak wprowadzić również bardziej wrażliwe elementy. Sommers mówi: "Każdy z nas przywołując na myśl Frankensteina widzi od razu zwalistego, groźnego olbrzyma, a my chcemy sprawić, że by zadać sobie jednak pytanie - 'Hej, zaraz, za tą powłoką cielesną jest jeszcze przecież coś'. Frankenstein przypomina po trosze Człowieka Słonia, czy też postać Lenny'ego z "Myszy i ludzi" - postać niezrozumianą z racji swojego wyglądu, który sprawia, że ludzie spodziewają się po kimś takim najgorszego. W oryginalnej historii, był on tworem, który nie miał zamiaru nikogo uśmiercać. Przyglądając się mu bliżej zaczynamy odczuwać współczucie - jest to często, to uczucie, które zapominamy nie oglądając filmu przez dłuższy czas - jak bardzo smutną i tragiczną jest postacią." Podobnie jak w przypadku innych postaci, Sommers czerpał inspirację z klasycznego obrazu Frankensteina, przedstawionego we wczesnych filmach wytwórni Universal, a dającego możliwość ciekawej interpretacji na potrzeby współczesnego widza. "Chcieliśmy zachować w jego wyglądzie płaskie czoło i metalowe śruby, jak również masywne buty. Chcieliśmy jednak podkreślić bardziej te elementy i nadać im trochę inny wymiar. Nasz Frankenstein cierpi również na tracheotomię. W pewnym momencie filmu jego głowa rozpada się na dwie części. Ma również pas zrobiony z łożysk kulkowych, a z czasem okazuje się, że nie ma kręgosłupa - trzyma się jedynie na osi przytwierdzonej do łożysk kulkowych". Podobnie jak w oryginale Mary Shelley, Frankenstein jest w stanie porozumiewać się w inteligentny sposób. Aktorem, który wstaje z laboratoryjnego łóżka w filmie Sommersa jest Shuler Hensley, uznany artysta, który za sportretowanie innej nie do końca zrozumianej, czarnej postaci - Juda Fry'a z musicalu "Oklahoma!" otrzymał nagrodę Tony (rolę tę w londyńskim wznowieniu musicalu zagrał Hugh Jackman). Sommers i Ducsay obejrzeli produkcję broadway'owską, a tak się złożyło, że dwa dni później Hensley zgłosił się na przesłuchania do roli Frankensteina. Dostał ją zresztą od razu. Jak mówi Sommers "Shuler po prostu powalił nas z nóg swoją interpretacją." Hensley czuł, że w kolejnych interpretacjach, które powstały od czasu publikacji książki Mary Shelley "Frankenstein", potwór stworzony przez doktora był często pokazywany nie do końca prawdziwie. Aktor tłumaczy: "Frankenstein jest jedną z tych postaci, które oprócz strony mrocznej mają również wymiar pozytywny. Z uwagi na okoliczności, został zmuszony do stania się kimś, kim w innej sytuacji nigdy by nie był. Kiedy już uda nam się zapomnieć o jego powierzchowności - jego szokującej stronie fizycznej - mamy szansę dotrzeć do tego, co ukryte jest w jego wnętrzu." Hensley twierdzi, że szczególnie pociągała go możliwość zagrania postaci Frankenstein w sposób, jaki przedstawiony został w scenariuszu "Van Helsinga" - jako tworu godnego współczucia i jednocześnie jednego z głównych bohaterów tej historii. Sommers tłumaczy, że zarówno Van Helsing, jak i Anna są przyzwyczajeni do uśmiercania monstrów - "trzeba dopaść je, zanim one dopadną ciebie". Ale jeśli chodzi o wyczuwanie sił nieczystych Van Helsing ma szósty zmysł, który podpowiada mu, że nawet jeśli ktoś wygląda jak potwór, to niekoniecznie musi rzeczywiście nim być. Pomimo tego, że Anna postrzega Frankensteina przez pryzmat jego przerażającej powłoki cielesnej, Van Helsing wchodzi nieco głębiej 'pod skórę' i zaczyna ufać olbrzymowi jeśli chodzi o pomoc w realizacji swojej misji. Podobnie jak Frankenstein, wilkołak jest jedną z kilku postaci tradycyjnie kojarzonych w obiegowej opinii z wampirem. Wszystkie te postaci zasiedlają przy tym ten sam obszar legendy związanej z mglistymi, spowitymi mrokiem terenami Europy Wschodniej. Zadaniem Sommersa: "Po obejrzeniu oryginalnego "Wilkołaka", przyszła mi go głowy myśl, że postać ta jest naprawdę głęboko cierpiąca i rozdarta wewnętrznie - z jednej strony bardzo pragnie być dobrym człowiekiem, a z drugiej nic nie może poradzić, bo taka jest jego natura. Mamy dla niego wiele współczucia. Jest porządnym facetem, który nie chce robić tego, co robi, ale za każdym razem, kiedy nastaje pełnia księżyca, nie jest w stanie przeciwstawić się potwornej transformacji." Wilkołak po raz pierwszy wkracza w świat filmu "Van Helsing", kiedy brat Anny Valerious, Velkan, usiłuje wykorzystać siebie samego jako przynętę i pojmać jednego z takich potworów. Niestety, nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności zostaje przez wilkołaka zaatakowany i ukąszony, co oznacza, że on sam podlegać będzie również makabrycznym transformacjom. Klątwa nadal zawisa nad rodziną Valerious. "Sądzę, że każdy z nas ma swojego wewnętrznego 'wilkołaka', którego stara się w sobie zdławić - coś takiego, czego nie akceptujemy, a co od czasu do czasu wymyka się naszej kontroli", mówi aktor Will Kemp, filmowy Velkan. Jeden z pierwszych solistów, obsadzany w głównych rolach w wielu inscenizacjach brytyjskiego choreografa i reżysera Matthew Bourne'a, Kemp z zainteresowaniem przyjął informację o możliwości tymczasowej zmiany swojego ukierunkowania artystycznego i dokonania transformacji w Człowieka Wilka (końcowa wersja postaci wilkołaka jest również dziełem komputerowej techniki CGI). Aktor mówi: "Kiedy po raz pierwszy miałem możliwość zapoznania się z tekstem scenariusza i przeczytałem swoją rolę pomyślałem - 'No wspaniale, muszę sobie tylko trochę pobiegać tu i tam - ależ to heroiczne!'. Ale kiedy później wczytywałem się coraz bardziej, nasuwała mi się myśl - 'No dobrze, ale przecież ktoś musi te wszystkie ewolucje wykonać'. Byłem zawieszony w specjalnej uprzęży, dosłownie latałem nad lasem, bujając się od drzewa do drzewa i wisząc na ścianach. Moje wyszkolenie taneczne bardzo mi ułatwiło życie, ale mimo wszystko rzeczy które przychodziło mi wykonywać przechodziły ludzkie wyobrażenie. A z drugiej strony, czyż nie wspaniale jest być częścią takiego niesamowitego, nadludzkiego procesu?" Reżyser Sommers wspomina: "Will był jednym z pierwszych aktorów, których miałem okazję zobaczyć na przesłuchaniach. Przyszedł wtedy i był po prostu niesamowity. Miał w sobie prawdziwą siłę performera. On potrafi ze swoim ciałem robić takie rzeczy, że jest to wręcz niewyobrażalne. Jest tancerzem, ale nie można mu odmówić dużych umiejętności aktorskich. Wiedzieliśmy zatem, że to on będzie naszym filmowym 'przeklętym' księciem." Kemp był wyjątkowo zaintrygowany tym, jak będzie wyglądała transformacja granej przez niego postaci w wilkołaka. "Z mojego punktu widzenia dużą frajdą było pokazanie przemiany tego 'pieszczoszka' książęcej rodziny w wielkiego, przerażającego wilkołaka", tłumaczy aktor. "Sposób, w jaki jest to wszystko pokazane dla mnie samego był dużą atrakcją." Sommers dodaje: "Były oczywiście pewne tricki, które wykorzystaliśmy przy pokazaniu Wilkołaka. Nie jest to przecież facet, który nagle porasta intensywnym owłosieniem". Dzięki połączeniu zaawansowanych technik makijażu i efektów fizycznych, jak również zaawansowanej techniki komputerowej, Velkan nie tyle przeistacza się w Wilkołaka, co postać ta 'wydobywa' się w niego, wypływając od środka, czy też przedzierając się przez jego własne ciało. "To prawdziwe przekleństwo", dodaje Kemp. A tymczasem wracając do zamku Hrabiego Drakuli, napotykamy się nie tylko na jego złowieszczą postać, ale również trzy piękne i żądne krwi wampirzyce, które nie powstrzymają się przed niczym, żeby zadowolić swego pana i pomóc mu zrealizować plan obalenia cywilizacji ludzkiej, zapanowania nad światem ciemności, chaosu i strachu. Inspiracją dla Sommersa była tutaj powieść Stokera, w której pod koniec Van Helsing wkracza do zamku Drakuli aby zabić przeklęte piękności - wierne zwolenniczki Hrabiego - wampirzyce. Producent Ducsay wspomina: "Zdecydowaliśmy się w rolach tych obsadzić trzy różniące się od siebie znacznie kobiety, o urodzie charakterystycznej dla różnych rejonów świata. Chcieliśmy, żeby były piękne i pociągające, ale warunkiem był również dobry warsztat aktorski i umiejętność poradzenia sobie z wymagającą fizycznie rolą." "Te trzy dziewczyny pokazały nam, że idealnie nadają się do roli wampirzyc z orszaku Drakuli", dodaje ze śmiechem Ducsay. Twórcy filmu swoją pierwszą wampirzycę, Aleerę, znaleźli w osobie hiszpańskiej aktorki Eleny Anayi, uhonorowanej niedawno nagrodą im. Goyi (hiszpańskim odpowiednikiem Oscara® za odważną rolę w filmie "Sex i Lucia"). Sommers wspomina: "Elena przesłała nam z Madrytu kasetę wideo. Kiedy zobaczyłem ją na niej pomyślałem sobie - 'Tak, ta dziewczyna jest seksowna, wspaniała i nieco szalona. Świetnie!' Poleciałem następnie do Londynu, żeby się z nią spotkać i moje pierwsze wrażenie okazało się całkowicie trafne. Ta dziewczyna zbiła mnie z nóg." Sommers pamięta również wyraźnie jak londyński agent ds. castingu przyprowadził kolejną kandydatkę do roli wampirzycy, tym razem Verony - Silvię Collocę. Jak mówi jego wrażenie było takie, że "Silvia nie tylko jest w stanie sprostać fizycznym wymogom roli, ale również ma w sobie coś królewskiego. Również jej sposób mówienia po angielsku jest niezwykle dystyngowany. Silvia wydawała się idealną kandydatką, ponieważ zawsze wyobrażałem sobie Veronę jako w pewnym sensie 'żonę' Drakuli, podczas gdy obie pozostałe wampirzyce były w moim wyobrażeniu raczej jego 'nałożnicami'." W czasie drogi powrotnej z Londynu Sommers zastanawiał się, czy równie łatwo pójdzie ze znalezieniem trzeciej aktorki do roli diabelskiego, kobiecego tria. Poszukiwania ostatniej wampirzycy Marishki okazały się jednak dużo trudniejsze niż reżyser sobie wyobrażał. Sommers w założeniu przyjął, że będzie ona najmłodszą z trzech kobiet, nieco kokieteryjną i niepewną siebie, ale równie zajadłą i bezwzględną jeśli trzeba. Po długich miesiącach poszukiwań, Sommersowi udało się ostatecznie zaangażować do tej roli aktorkę Josie Maran. Reżyser wspomina: "Josie przyszła na umówione spotkanie i wiedzieliśmy, że mamy już komplet wampirzyc." Josie, modelka, która pojawiła się niedawno w kostiumie kąpielowym na okładce magazynu Sports Illustrated, a jednocześnie charakterystyczna twarz kilku dużych kampanii reklamowych, wystąpiła wcześniej w kilku niezależnych produkcjach filmowych. Jak sama mówi "Van Helsing" to jedna z największych przygód mojego życia .... jest w tym projekcie coś wyjątkowego i ekscytującego. Akcja przenosi się z codziennego świata w strony chłodne i mroczne", podkreśla, mówiąc jednocześnie w przenośni i dosłownie. Maran miała na myśli wykonywanie niektórych ze swoich popisów kaskaderskich, odziana jedynie w cienki kostium, w scenerii mroźnej Pragi w środku zimy. Jej koleżanka po fachu, Colloca, podsumowuje relacje panujące pomiędzy tym kobiecym trio w ten sposób: "Są one bardzo dobrymi przyjaciółkami, ale jednocześnie mają przypisane sobie role. Marishka tak naprawdę jest jakby ich młodszą siostrą. Verona zdaje sobie sprawę, że jest tutaj królową, a Aleera jest bardzo zazdrosna - ze wszystkich sił stara się skupić na sobie uwagę Mistrza. We wszystkich nich drzemie dużo więcej niż tylko żądza krwi." Wampirzyca Anaya dodaje: "Zasadniczo rzecz biorąc, wszyscy żyjemy ze sobą w zgodzie - jak jedna wielka rodzina. Aleera jest bardzo opiekuńcza. Kiedy pojawia się zagrożenie dla tej rodziny, zaczyna się nieco martwić, że może Drakula myśli o sprowadzeniu sobie jakichś innych towarzyszek. I tutaj stara się go powstrzymać. Jest ostatnią osobą, która będzie stać bezczynnie i czekać na dalsze wydarzenia." Kate Beckinsale dodaje: "W trzech wampirzycach jest wspaniała mieszanka osobowości i charakterów. Mamy tutaj jedną bardzo dominującą i władczą, jedną bardzo elegancką i 'światową' oraz tę, która jest do końca nieprzewidywalna. W dodatku wszystkie one chcą być pierwsze w oczach swojego pana i władcy - Drakuli. A zatem, kiedy on zaczyna wykazywać zainteresowanie Anną, chcąc poprzez ukąszenie sprowadzić ją do swojego orszaku, mamy sytuację jak czasami wśród nastolatek."
Inne postaci
Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że silne czarne charaktery potrzebują równie silnych popleczników. Próbując znaleźć sposób na umiejscowienie ich w filmie reżyser Sommers przypisał znanemu z wcześniejszych powieści i filmów Igorowi, oryginalnie asystentowi z laboratorium dr Frankensteina, podwójną rolę i podległość - jego prawdziwym mistrzem jest bowiem Hrabia Drakula. Kevin J. O'Connor, regularnie pojawiający się w wielu produkcjach Sommersa, a jednocześnie oddany wielbiciel gatunku filmowego jakim jest horror, twierdzi, że miał kilka inspiracji, które pomogły mu stworzyć autorską wersję tego znanego większości 'lizusa'. "Śmieszne wydawać może się dzisiaj, że przez lata na własną rękę jako hobby traktowałem wyszukiwanie różnych informacji na ten temat. Byłem i jestem wielkim fanem starych filmów wytwórni Universal pokazujących historie wszystkich tych potworów. Inspiracją były dla mnie również ilustrowane magazyny z lat 1970-tych Eerie i Creepy - z przepięknymi, zapadającymi w pamięć okładkami pokazującymi wszystkie 'okropieństwa' i kreacje tamtych czasów. Obejrzałem sobie też jeszcze raz Lona Chaney'a, Sr., aktora kina niemego, który we wspaniały sposób pokazał postać Igora i do dziś niezmiennie kojarzony jest z tą rolą." Wszystkie te prowadzone na własną rękę badania pomogły O'Connorowi zagrać Igora w taki sposób, jak gdyby miał on zwichnięty kark - był to wspólny pomysł aktora i reżysera Sommersa. Obaj też podjęli decyzję, że nie do końca znana będzie jego przeszłość, raczej mroczna i niejasna - jedynie może oprócz ogólnie znanego faktu, że był on wcześniej hieną cmentarną. O'Connor dodaje: "Przebywanie wśród potworności i martwych ciał przez długi czas skrzywiło nieco umysł Igora - nie wszystko jest w nim zatem proste i oczywiste." Jak wcześniej wspominaliśmy, każdy łotrzyk potrzebuje poplecznika, jednak w równym stopniu każdy bohater potrzebuje zaufanego stronnika. W filmie "Van Helsing" rola taka przypadła nowo stworzonej postaci o imieniu Carl (dzięki Sommersowi, imię to zostało nadane w upamiętnieniu założyciela Universal Studios Carla Laemmle). Carl jest młodym zakonnikiem wyszkolonym w różnych sposobach tropienia potworów, a jednocześnie specjalistą w dziedzinie tworzenia skutecznej broni do walki z nimi. Tajne stowarzyszenie powierzyło mu rolę asystowania Van Helsingowi i zapewnienia jego bezpiecznego powrotu z realizowanej misji. Jak tłumaczy Sommers: "Carl jest kluczową postacią naszego filmu. Jest nie tylko chodzącą skarbnicą wiedzy o wszystkich tych potworach, ale jednocześnie reprezentuje on w filmie 'nas'. Jest naszymi oczami i uszami oraz środkiem do przedstawienia wszystkich tych wydarzeń. Nie ulega wątpliwości, że musi posiadać pewne zdolności, ale też oferuje nam sporą dawkę dobrego humoru." W roli Carla reżyser obsadził jeszcze jednego australijskiego aktora - Davida Wenhama, weterana trylogii "Władca pierścieni". "David Wenham uchodzi w rodzinnym kraju za jednego z najbardziej seksownych mężczyzn. Kiedy otrzymałem jego kasetę z nagranym przesłuchaniem do roli, nie tylko uderzyła mnie wspaniała kreacja aktorska, ale również jego 'świetny', idealny do filmu wygląd - zdecydowanie nie było w nim nic seksownego." Aktor 'wykoślawił' swoją szyję i podkleił uszy w taki sposób, że sterczą paskudnie, a do tego ma okropną, niechlujną fryzurę. "Wyglądał po prostu tak, jak wyobrażałem sobie filmowego Carla", śmieje się Sommers. Jeśli chodzi o graną przez siebie postać, Wenham mówi: "Carl jest wynalazcą, współczesnym myślicielem - przynajmniej w kategoriach XIX-wiecznych i opactwa, w którym mieszka. Jest trochę typem odludka i najlepiej czuje się u siebie w pracowni, musi jednak udać się w daleką, niebezpieczną podróż. Van Helsing i Anna mają trochę doświadczenia w zwalczaniu potworów 'w terenie', Carl natomiast nie - wszystko, co się dzieje jest dla niego nowym doświadczeniem. Jest obiektywnie rzecz biorąc naprawdę przerażony zaistniałą sytuacją. Jest jednak gotowy odważnie stawić czoła wszystkim przeciwnościom losu, ponieważ zdaje sobie sprawę, że w ten sposób pomaga Van Helsingowi w realizacji jego misji wykorzenienia wszystkiego największego zła tego świata." Wenham podkreśla, że z jego punktu widzenia największym magnesem wzięcia udziału w projekcie "Van Helsinga" był znakomity scenariusz Sommersa. "Jest w nim mnóstwo zabawy ... wkraczamy w prawdziwy świat przygody i akcji, a po trosze także komedii. Grając Carla, nie tylko miałem ogromną przyjemność prowadzenia współpracy ze Stephenem Sommersem, ale również niepowtarzalną możliwość odegrania swoich kwestii we wspaniałej scenerii, wśród znakomitych rekwizytów i na planach filmowych żywcem wyjętych ze świata fantastyki."
O produkcji
Scenarzysta/reżyser/producent Sommers, producent/montażysta Ducsay oraz producent Sam Mercers prowadzili zakrojone na szeroką skalę poszukiwania najlepszych i najbardziej doświadczonych specjalistów świata filmu, którzy stanęliby po drugiej stronie kamery. Aby stworzyć olbrzymi, gęsto zaludniony świat wyczarowany przez Sommersa w scenariuszu, przy filmie zatrudniono cały sztab wysokiej klasy profesjonalistów (ponad 1.000 członków ekipy filmowej), w tym: pięciokrotnie nominowanego do Nagrody Akademii autora zdjęć Allena Daviau; scenarzystę dwóch wcześniejszych filmów z serii "Mumia", nominowanego do nagrody BAFTA Allana Camerona; uhonorowaną Oscarem za kostiumy do filmu "Wiek niewinności" /Age of Innocence/ Gabriellę Pescucci; uhonorowanego Grammy i nominowanego do Oscara; kompozytora (również weterana filmu "Mumia Powraca" /The Mummy Returns/) Alana Silvestri; guru efektów wizualnych, specjalistów z Industrial Light & Magic's (ILM), wielokrotnie nominowanych do Nagrody Akademii SCOTTA SQUIRESA i BENA SNOWA; zespół specjalistów wizażu w osobach KEITHA VANDERLAANA, wielokrotnego zdobywcy Oscarów GREGA CANNOMA i BRIANA SIPE'A; koordynatora układów kaskaderskich R.A. RONDELLA; oraz wieloletniego współpracownika Sommersa i Ducsay'a, reżysera drugiego planu GREGA MICHAELA, a także wielu innych. Reżyser Sommers zdawał sobie sprawę, że ten ogromny, osadzony w historycznej scenerii projekt kina akcji (na którego potrzeby trzeba było stworzyć ponad 70 planów filmowych) wymagał będzie 'dobrze naoliwionych', symbiotycznych relacji pomiędzy wszystkimi działami produkcji filmu. Jak mówi: "Sam miałem trudności z zaklasyfikowaniem tego obrazu do jakiegoś jednego gatunku filmowego. Jest w nim przecież i akcja i epicki dramat, a wszystko to przy udziale mnóstwa efektów specjalnych. Jest to rodzaj filmowego 'przekładańca'."
Budowanie świata filmu
Decyzja o kręceniu zdjęć w scenerii czeskiej Pragi została podjęta z kilku powodów. Ducsay tłumaczy: "Ponad połowa filmu powstała w Pradze, przy wykorzystaniu lokalnych plenerów i scen dźwiękowych. Dużym atutem była możliwość zatrudnienia sporej liczby statystów, a do tego miasto to miało nam do zaoferowania wiele ważnych elementów, w tym idealną pogodę: zimną i ponurą, niezbędną do zarejestrowania zdjęć w plenerach. Oprócz tego, wspomniani statyści mieli wygląd lokalnych mieszkańców, a dodatkowo korzystaliśmy przy kręceniu zdjęć z zabytkowej, znakomicie zachowanej architektury poprzednich wieków." Producent wykonawczy Sam Mercer dodaje: "Mogliśmy wykorzystać lokalną kulturę i historię, które są tam w zasięgu ręki. Wiele z elementów architektonicznych i kulturowych datuje się na około 150 lat temu - czyli czasy, w których osadzona jest akcja naszego filmu - i co ważne, są one nadal żywe i pielęgnowane. Chcieliśmy zabrać naszych widzów do świata takiego, jaki oferuje czeska Praga." Jednak, o ile niektóre z lokalizacji znakomicie wkomponowywały się w fantastyczną wizję Europy XIX-wiecznej autorstwa Sommersa, o tyle wiele z planów filmowych musiało być stworzonych od samego początku, niektóre z nich powstały w Republice Czeskiej, w praskich studiach Barrandov i Praga, niektóre zaś zrodziły się na scenach dźwiękowych w Południowej Kalifornii: Playa Vista w Los Angeles (150,000 metrów kwadratowych byłych hangarów zakładów lotniczych Hughes) oraz Downey Studio w Downey, Kalifornia (75,000 metrów kwadratowych byłych zakładów produkcyjnych NASA/Boeing). Być może najbardziej spektakularne w trakcie trwania prac nad filmem było odtworzenie całej transylwańskiej wioski, zbudowanej w Kunraticach, na obrzeżach Pragi, a nawiązującej swoim charakterem do czasów średniowiecznych, z własnym ryneczkiem, dwoma cmentarzami oraz ponad kilkunastoma gotyckimi budowlami, wśród których najbardziej imponujący wydaje się być strzelisty kościół. Ducsay komentuje: "Największym planem filmowym stworzonym na scenie dźwiękowej, jest ten zlokalizowany w Downey Studio - przedstawiający wnętrze zamku Drakuli, a dokładnie korytarz przy wejściu, dwie wieże i most. Wejście do pałacu zbudowano na zewnątrz, ponieważ plan jest tak duży. Zdjęcia mogliśmy kręcić jedynie w nocy, ponieważ sceny rozgrywające się w tej scenerii są scenami nocnymi."
Czeski epizod
Kamery poszły w ruch w praskim studio Barrandov w styczniu 2003 roku. To właśnie tam na specjalnie skonstruowanym planie filmowym zarejestrowano sceny w tajnym arsenale, gdzie Van Helsing otrzymuje nie tylko polecenia wykonania swojej misji, ale również zapoznaje się ze swoim asystentem Carlem. Kolejne prace prowadzono w plenerze, we wnętrzach XV wiecznej fortecy znajdującej się około 90 kilometrów od Pragi w miejscowości Tabor. To właśnie tam miała swoją siedzibę rodzina Valerious. Dwie kolejne sekwencje rozgrywające się w plenerach zostały zarejestrowane w dzielnicy Pragi, Kempa. W filmie ulice Kempy imitowały Budapeszt. Kolejnym krokiem było nakręcenie ujęć w historycznym kościele świętego Mikołaja, w którym rozegrały się filmowe sceny wystawnego balu Hrabiego Drakuli w Pałacu Vilkova. Mercer wspomina: "Początkowo odbyliśmy wycieczkę, która miała zapoznać twórców filmu, jak również samego reżysera z tym otoczeniem i ludźmi mieszkającymi tam. Kościół św. Mikołaja zrobił na wszystkich duże wrażenie. Stephen powiedział: 'Jeśli Drakula wydawałby przyjęcie - pamiętajmy, że jest w filmie pokazany jako typ 'luzaka' - gdzie miało by się to odbyć? Z pewnością w miejscu podobnym do św. Mikołaja." Aby przekształcić byłe miejsce kultu w makabryczne 'siedzisko' zła w swojej uroczystej, balowej formie, wszystkie ławki kościelne zostały usunięte (przy współpracy z lokalnym towarzystwem dziedzictwa historycznego), a ogromnych rozmiarów parkiet do tańca 'zainstalowany' na dotychczasowej betonowej podłodze. Specjalne ekrany zasłoniły konfesjonały, a surowe pomieszczenie zostało przyozdobione kandelabrami i lustrami. Udekorowanie tego miejsca było dużym wyzwaniem dla ekipy scenografów, ponieważ z uwagi na jego historyczny charakter nic nie mogło być na stałe przytwierdzone do wcześniejszej struktury. W związku z tym również znane dotychczas procedury filmowania musiały zostać odpowiednio dopasowane, biorąc pod uwagę olinowania, umieszczenie kamer i zainstalowanie elektryki. W procesie tworzenia odpowiedniego charakteru tego miejsca sprowadzono ponad 1.400 olejowych lampek, ponieważ tradycyjne świece woskowe nie mogły być użyte ze względów bezpieczeństwa. Przy wszystkich trudnościach stojących przed ekipą filmowców, wśród których do niebagatelnych należały wyjątkowo niskie temperatury wewnątrz pomieszczeń, utrzymujące się dobrze poniżej zera ("Zdziwiona jestem, że w zarejestrowanym materiale nie wyglądamy wszyscy na zielonych z zimna", ze śmiechem wspomina Beckinsale), piękno tego miejsca idealnie wpisało się w charakter przewidzianego w scenariuszu Sommersa miejsca balu. Podczas prac ciągle powracało pytanie: "Jeśli to Drakula wydaje bal, jak powinien on wyglądać?" Reżyser odpowiada na nie: "Powinien być absolutnie zakręcony i dziwaczny, niczego nie powinno przy tym zabraknąć - miotaczy ognia, żonglerów, linoskoczków i akrobatów." Przygotowanie do tej sceny pochłonęło długie godziny pracy kilku niezależnych działów filmowych i osób, przede wszystkim zaś projektantki kostiumów Gabrielli Pescucci, która ubrała ponad 270 wykonawców; kompozytora Alana Silvestri, który jeszcze przez nakręceniem zdjęć musiał skomponować dwa utwory na potrzeby ujęcia z wykorzystaniem 115 osobowej orkiestry oraz choreografki Cirque du Soleil, Debry Brown, która stworzyła dwie 'bardzo teatralne' sekwencje walca. Aktorzy Beckinsale, Roxburgh i Anaya poświęcili trzy tygodnie na próby przygotowujące do sceny tańca. Z 250 statystów zatrudnionych przy tej scenie, 100 było profesjonalistami w dziedzinie tańca klasycznego. Zaangażowano również artystów cyrkowych, czterech ze słynnego Cirque du Soleil, w tym kontorsjonistę, artystę trapezowego i gimnastyków. Jackman wspomina: "Scena balu u Drakuli należy do jednych z najbardziej imponujących i najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek miałem okazję oglądać. W tych niewiarygodnych pomieszczeniach 270 osób ma na sobie przepiękne, z przepychem zaprojektowane kostiumy Gabrielli - a każdy z nich piękniejszy od drugiego! Przywiązanie do każdego szczegółu, maski i kreacje sprawiają, że wszystko to robi absolutnie oszałamiające wrażenie." Odpowiedzialny za zdjęcia Allen Daviau przyznaje, że miał dreszcze niepokoju na dzień przed rozpoczęciem pracy na planie kościoła. Jak mówi: "Zwykle zdarza się, że staram się powiększyć w filmie to, z czym mam do czynienia w rzeczywistości. Tym razem jednak bal maskowy był niewiarygodnie duży, a ja zastanawiałem się jak to wszystko zmieścić w kadrze." Dla projektantki kostiumów Pescucci, scena balu była jedną z najlepszych okazji do pokazania ducha i charakteru filmu, jaki zaplanował sobie reżyser Sommers. Wspomina ona: "Nie lubię, kiedy moje prace w filmie zbytnio rzucają się w oczy, ponieważ na ekranie wszystkie elementy powinny stanowić spójną całość i być w równowadze. Ważne jest, żeby wszyscy ze sobą współpracowali na jeden ostateczny efekt. W filmie "Van Helsing" zainteresowana byłam połączeniem w swoich pracach dwóch elementów - fantasy i prawdy, które splatają się ze sobą tworząc filmową rzeczywistość. Dla przykładu, żeby właściwie oddać charakter postaci Anny, jej kostiumy były ręcznie haftowane w Transylwanii." Przy zakrojonych na szeroką skalę przygotowaniach do zarejestrowania sceny balu, ostateczny jej kształt sceny został nadany już na blue box'ie, przy użyciu techniki efektów specjalnych, gdyż warunki wynajmu budynku zabraniały użycia jakichkolwiek elementów związanych z ogniem i płomieniami, a także wykluczały użycie kabli i lin przymocowanych do ścian.
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.