Hiszpański romantyczny thriller Alejandro Amenábara z 1997 r. "Abre Los Ojos" stał się katalizatorem "Vanilla Sky." Producent Paula Wagner mówi, że film ten wywarł na niej, Tomie Cruise i Cameronie Crowe ogromne wrażenie i stworzył okazję do ponownej wspólnej pracy dla tej trójki. "Obejrzeliśmy "Abre Los Ojos" każde z osobna i razem", wspomina Wagner, "i wszyscy zdaliśmy sobie sprawę, ze to odpowiedni projekt. Dla nas, "Vanilla Sky" jest jak tworzenie oprawy do wspaniałej piosenki. Oddajemy temu filmowi (hiszpańskiemu oryginałowi) to, co mu się należy, ale mamy też nadzieję dodania własnych niuansów i interpretacji." "Tym, co chciałem tym osiągnąć przy pomocy "Vanilla Sky", to zabranie publiczności w nowoczesną, emocjonalną podróż", mówi Crowe, "myślę, że ludzie chodzą na filmy by "być przeniesionymi", a ten film delikatnie prowadzi cię w przedziwne i pełne uczuć miejsce w twoim sercu. Film ten tak konstruowaliśmy pod względem wizualnym i scenariuszowym, aby odsłaniać coraz więcej, im bardziej się mu przyglądasz. W zależności od tego, jak głęboko chcesz w niego wejść, pragnieniem tego filmu, jest niejako, by tam się z tobą spotkać." Wagner jest pewna, że Vanilla Sky sprosta oczekiwaniom nie tylko tworzącego go reżysera, ale i publiczności. "Ten film przekracza pewne granice", mówi Paula Wagner, "łamie zasady konwencjonalnej sztuki filmowej, ale jednocześnie jest zrozumiały, ciepły i bardzo emocjonalny. Składa się z wielu elementów i poziomów, ale przy jego końcu, zdajesz sobie sprawę, że wiesz więcej o esencji życia." Rzeczywiście, "Vanilla Sky" przekracza granice, Crowe dodaje, że chciał między innym przyjrzeć się znaczeniu miłości i seksu w nowym tysiącleciu i "Abre Los Ojos" był katalizatorem eksploracji tego bogatego zagadnienia. "Chciałem zrobić film o świecie przypadkowego seksu i młodych ludziach podejmujących odpowiedzialność za własne życie," wyjaśnia Crowe."Abre Los Ojos" zainspirował mnie do wyłożenia własnego poglądu na te sprawy. Był to rodzaj doskonałego naczynia Petrido badania całości zagadnienia. Mam nadzieję, że udało się nam nawiązać oryginalny dialog z oryginałem Amenábara." Paula Wagner porównuje styl reżyserii Crowe'a do pracy dyrygenta orkiestry wykonującej symfonię. "Cameron pięknie orkiestrował "Vanilla Sky", mówi. "To jego wizja. Umieścił w niej wykonawców, wszystkie nuty i tony, i każde wykonanie było pięknie wkomponowane w cały utwór." Ale gra aktora może być tylko tak dobra jak dialogi, które on czy ona ma do wygłoszenia i "Vanilla Sky" jak wszystkie scenariusze Crowe'a jest "utkana" tak godnymi zapamiętania dialogami, że wiele z nich ma szanse pozostać z widzami długo po zakończeniu projekcji filmu. "W jakiś sposób, Cameron posiada zdolność sumowania ludzkiego doświadczenia w jednej linijce tekstu", mówi Wagner, która dodaje, że jakkolwiek "Vanilla Sky" jest pierwszym scenariuszem Crowe's będącym adaptacją istniejącego filmu, scenarzysta/reżyser miał swoją wizję dotyczącą tego materiału, od samego początku pracy nad projektem. "To romantyczny thriller o poszukiwaniu wiecznej natury miłości," mówi Wagner. "Jest emocjonujący, kapryśny, ale też pełen typowych cech tego gatunku, kiedy główna postać filmu, David Aames odkrywa odwieczne prawdy rządzące miłością, światem i nim samym. Cameron miał głęboki związek z opowiadana historią i jej postaciami." Podekscytowany, jak zwykle kręconym przez siebie filmem, Cameron odnosił się równie entuzjastycznie do ponownej możliwości pracy z Tomem Cruise'm. "Tom to rodzaj daru dla reżysera", mówi Crowe. "Wnosi coś jak emocjonalne centrum do wszystkiego, co robi, i w naszym filmie czyni postać Davida Aamesa everymanem, tak że publiczność może się z nim utożsamiać. Tom łapie prawdziwe życie. Wkłada w swą pracę wszystko, co potrafi i pracuje niestrudzenie, aż jesteś zachwycony rezultatem." Z kolei Tom Cruise, ma tylko słowa pochwały zarówno dla Crowe'a, jak i samego filmu. "Myślę, że "Vanilla Sky" to wspaniały film i to rezultat umiejętności opowiadania historii przez Camerona," mówi Cruise. "To błyskotliwy scenarzysta, błyskotliwy reżyser, który błyskotliwie pracuje z aktorami. Kiedy pracujesz z nim, wciąż się uczysz i stawiasz sobie nowe wyzwania." Cruise opisuje z równą pasją graną przez siebie postać. Jak Crowe, mówi że David Aames jest kimś w rodzaju "księcia Nowego Jorku", który wszystko co posiada, odziedziczył, nie pracował ciężko na nic i jest niejako egzemplifikacją tego, czym ludzie myślą, ze chcą sami być. "To facet, który ma ogromne możliwości, a ten film jest o jego drodze do samo-obudzenia.," wyjaśnia Cruise. "To cena, jaką płaci z a nieliczenie się z uczuciami innych ludzi. To wspaniała postać do grania." Miłość życia Davida objawia się w małej, zmysłowej formie Sofii Serrano, portretowanej przez Penélope Cruz. Ambitna i pełna optymizmu, Sofia emanuje pozytywną, przyziemną siłą życiową i seksualnością, która robi głębokie wyrwy w sztucznie subtelnym świecie Davida, świecie pochlebców i oportunistów. Od pierwszej chwili, Sofia pociąga go. Jest, jak nazywa ją David Aames, "ostatnią bezinteresowną dziewczyną w Nowym Jorku." Cruz mówi, że zabiegała o te rolę, którą sekretnie uważała za swoją własną, bo zagrała Sofię w "Abre Los Ojos." Nie trzeba było specjalnych wysiłków by przekonać Crowe'a, Cruise'a i Wagner, że powinna być też ich Sofią. "Obsadzenie Penélope jest przykładem, jak składamy hołd oryginałowi," mówi Wagner. "Reżyserowana przez Camerona, stworzyła jednak zupełnie odmienną postać." "Penélope Cruz grająca Sofię Serrano, to było moje marzenie," przyznaje Crowe. "Stanowi cudowny pomost pomiędzy naszym filmem o oryginalną inspiracją... poza tym, słyszałem z prywatnych źródeł, że miała zamiar użyć Uzi w stosunku do reżysera remake'u, w przypadku gdyby jej nie obsadzono," Crowe śmieje się, ale zaraz dodaje, że pomyślał wtedy: "Tak, to ten rodzaj pasji, którą chcę widzieć w naszej głównej postaci kobecej." Crowe opisuje następnie jak pasja Penélope i Toma dla ich ról przekładała się na cudowną "ekranową chemię." "Zakochałem się w tej parze poprzez soczewki kamery", mówi Crowe. "Przychodziłem codziennie do pracy na planie filmu ciekawy ich wspólnych scen i tego, co odtwarzane przez Toma i Penélope postacie wydobędą z każdego z nich." "Pracowaliśmy bardzo ciężko, ale to było jak wybuch potężnego ładunku", przyznaje Cruise, który też ma mnóstwo do powiedzenia o swej głównej partnerce ekranowej. "Penelope wyposaża swą postać w ludzkie cechy, czyniąc ją "realną", robi to przy tym z ogromnym wdziękiem i precyzją. Nic dziwnego, że każdy natychmiast się w niej zakochuje i to właśnie zdarza się też Davidowi Aamesowi." Jakkolwiek role Penélopy Cruz w "Abre Los Ojos" i "Vanilla Sky" są, technicznie rzecz biorąc, te same, Cruz z uporem powtarza, że te dwie Sofie są zupełnie innymi kobietami. "To nie była ta sama rola, czułam też, że grałam w zupełnie innym filmie", mówi Cruz. "Cameron poszerzył wątek miłosny pomiędzy Sofią i Davidem. Dowiadujesz się dużo więcej o Sofii poprzez jej związek z Davidem. Dlatego właśnie ani przez moment nie czułam, że powtarzam rolę, którą już kiedyś zagrałam." Cruz jest przyjacielską, otwartą kobietą, której oszałamiające piękno kryje jednocześnie czarujące i niewinne szaleństwo, manifestujące się na przykład uwielbieniem dla animowanego "South Park." Wspaniałomyślnie przyjmuje też żarty. Dla przykładu, Crowe i operator John Toll bawił się ukrywając złośliwe małe wiadomości, które aktorka znajdowała na planie w czasie kręcenia scen. Reakcje pochodzącej z Hiszpanii Cruz na te złośliwe figle, tak jak i jej zabawne przejęzyczenia powodowały dobroduszne żarty na jej temat i zyskały jej przezwisko "Lupe"(wilczyca), które wymyślił Crowe. Reżyser równie często wołał: "Akcja, Lupe", jak "Akcja, Penélope." "Nie przeszkadzało mi to. Każdy był tak miły, a to drażnienie się ze mną brało się z sympatii", mówi Cruz, która z kolei wymawiała imię Crowe'a w sposób hiszpański, 'camaron', co po hiszpańsku znaczy "krewetka." Imiona/nazwiska, w rzeczywistości, stanowiły pewien problem na planie "Vanilla Sky." Zdarzały się nieporozumienia z powodu podobieństwa nazwisk Toma i Penélope, a szczególnie za przyczyną identycznych imion Crowe'a i Diaz, Cameron. Ostatecznie, Cameron Diaz reagowała na "CD". "Tak, rozwiązaniem był skrót CD. Zabrało mi trochę czasu oswojenie się z tym, zwykle jestem jedyną Cameron w pokoju", mówi Diaz. Gdy ktokolwiek zwracał się do Camerona Crowe'a, instynktownie reagowałam. Zabawne było to nowe imię, CD." Diaz mówi, że grana przez nią postać, Julie Gianni, to delikatna, pomimo zewnętrznych oznak pewności siebie, kobieta. "Julie to dobry kompan, osoba, która zawsze wie co czynić, by otaczający ją ludzie, w szczególności mężczyźni, dobrze się czuli w jej towarzystwie. Ale to jej nie wystarcza, zwłaszcza kiedy spotyka Davida Aamesa i zakochuje się w nim. Na początku żadne z nich nie przywiązuje nadmiernej wagi do ich związku i żadne z nich nie widzi w tym problemu. Ale kiedy widzimy Julie w filmie, usiłuje ona właśnie zdefiniować, w jakim kierunku zmierza ich związek i rzutuje to na całe jej życie." Diaz wyjaśnia, że rola Julie odpowiadała jej nie tylko z powodu wyjątkowej osobowości postaci, ale i dlatego, że wiele kobiet może się z nią identyfikować. "Ma dwadzieścia siedem lat, nie pozostaje w trwałym związku i jej kariera zawodowanie jest jeszcze stabilna", mówi Diaz. "Czuje się oderwana, wręcz zdesperowana i wtedy spotyka Davida Aamesa. Kocha go, on wydaje się żywić w stosunku do niej uczucia, ale ich związkowi daleko do dojrzałości. Powoli, Julie zdaje sobie sprawę, że David nie obroni jej, nie będzie jej rycerzem i traci trochę tempo." Diaz dodaje, "Myślę, że wszystkie kobiety doświadczyły takiego momentu w życiu, kiedy nie są w pełni usatysfakcjonowane związkiem i zamiast odejść, próbują go naprawić. Myślę, że każdą z nas przyciąga dom ukochanego kiedy jesteśmy w drodze do domu, chcemy sprawdzić, czy świecą się światła, bo nie zadzwonił. I Julie znalazła się właśnie w takim punkcie, ze strasznymi konsekwencjami. Rozumiem, przez co przechodziła. To był czysty ból, a kiedy cię boli, robisz głupie rzeczy. Gdyby miała jeszcze jedną szansę, gdyby uzyskała właściwą perspektywę, prawdopodobnie postąpiłaby inaczej." Tymczasem, stosunki poza-ekranowe Diaz z partnerem z filmu, Cruise'm, były o wiele przyjaźniejsze niż fikcyjna znajomość Julie z Davidem Aamesem. "Tom uczynił postać Davida głęboko ludzką", mówi Diaz. Ma wszystko, czego brakuje Davidowi Aamesowi, jest troskliwy, pełen współczucia i wspaniałomyślny. David Aames mógł mieć cały urok, który posiada Tom, ale nie wchodzi w związki z ludźmi. Nie potrafi oddać się nikomu ani niczemu, ani przyjaciołom, ani karierze. Żyje w świecie zdominowanym przez własną osobę, ale nie znaczy to, że jest złym człowiekiem. Po prostu trzyma cały świat na dystans, w bardzo nęcący, ale ostatecznie niezwykle samotny sposób." Między dwiema ekranowymi rywalkami, Diaz i Cruz, rozwinęła się przyjacielska współpraca i razem z ich wspólnym obiektem ekranowych uczuć, Cruisem, spędzili fantastycznie czas. Choć niewiele było scen z udziałem trójki aktorów jednocześnie, byli nierozłączni w dni, kiedy spotykali się na planie, świetnie się bawiąc miedzy ujęciami. Zarówno Cruz, jak i Diaz przyczyniły się do stworzenia fantastycznej atmosfery i wzrostu emocji twórców projektu, Crowe'a i Cruise'a. Według Penelopy Cruz , Crowe pracował z nią w szczególnie zapładniający twórczo sposób. Często odbywał z nią próby poza planem, ćwiczył z nią nie tylko dialogi ze scenariusza, ale też różne inne dźwięki, nawet wyrażenia hiszpańskie. Było to jak ćwiczenia odbywane przez muzyka jazzowego z członkiem zespołu. "To był bardzo organiczny sposób pracy", mówi Cruz. "Cameron i Tom bardzo sprzyjali pracy nad nowymi pomysłami. Cameron zachęcał mnie też do eksperymentowania. Cały czas w czasie ujęć rozmawiał ze mną, sugerując nowe rozwiązania dla odtwarzanej przeze mnie postaci. To była bardzo ekscytująca praca." Diaz zgadza się z Cruz. "Cameron i Tom to dwie osoby, z którymi od dawna chciałam pracować, była to więc fantastyczna po temu okazja. Cameron to najmilszy człowiek na świecie. Jest wspaniałomyślny i bardzo utalentowany. Jest "prawdziwie obecny" na planie i bezgranicznie kocha swoich aktorów. Tom jest bardzo pomocny, zawsze reagujący na twoją grę, dlatego praca z nim przynosi zadowolenie. A Cameron, zawsze wie, czego chce. Pracuje w sposób zrelaksowany, pozbawiony napięcia, a kiedy robisz coś, co mu się podoba, jest tak pełen entuzjazmu, że chcesz go jeszcze bardziej zadowolić. Na planie panowała cudowna atmosfera i zespół Tom - Cameron był zdumiewający. Oni mają fantastyczny kontakt, mówią tym samym językiem, mają ten sam typ energii. Wszystkim nam doskonale się razem pracowało." Uczucie to podziela Crowe, który przyznaje, że jest fanem swoich aktorów, nie tylko z powodu ich umiejętności aktorskich, ale z powodu tego, kim są jako ludzie. Oni wszyscy w sposób niemal żarłoczny chłoną każdą minutę procesu twórczego i byli dla mnie inspiracją," mówi Crowe. "Penelope pochłania proces tworzenia filmu, Cameron zachowuje się w ten sam sposób... a Tom, jest powszechnie znany z takiego stosunku do pracy. To naprawdę wymowne, ze wiele z największych gwiazd lubi pracę na planie. Ta radość jest widoczna w sposobie ich gry." "Cameron Diaz, Penelope Cruz, Jason Lee, Kurt Russell są profesjonalistami i wnieśli swe umiejętności do tego filmu," dodaje Cruise. "Byliśmy jak społeczność ludzka, której przyświecają te same intencje i pracuje dla osiągnięcia wspólnego celu - zrobienia najlepszego filmu, jaki potrafimy. Nastrój panujący na planie każdego filmu w reżyserii Camerona, cechują wspaniałomyślność i poczucie wspólnoty." Poza korzyściami z pracy pod kierunkiem Crowe'a, Diaz otrzymała dodatkowy dar w postaci piosenki przewodniej odtwarzanej przez siebie postaci. "Julie jest w trakcie zmiany kariery zawodowej, rezygnuje z pracy modelki by zostać piosenkarką i właśnie zakończyła pracę nad swoją płytą," wyjaśnia Diaz. "Ma CD, które nosi ze sobą próbując zainteresować ludzi swoją muzyką. Inspiracją dla jej piosenek jest jej życie i piosenka którą słyszymy z ekranu nosi naturalnie tytuł "I Fall Apart"/Rozlatuję się. No cóż, Cameron Crowe jest żonaty z Nancy Wilson z Heart . Dorastałam słuchając tej grupy rockowej i godzinami wpatrywałam się w okładki płyt tych utalentowanych, pięknych kobiet. Razem z moją siostrą podziwiałyśmy je i byłyśmy około czterystu razy na ich koncertach. A zatem, w pewnym momencie, Cameron powiedział: "Jest taka piosenka, chcemy żebyś ją zaśpiewała. Nancy pracuje właśnie nad nią i chce przyjść na plan i zaśpiewać ją dla ciebie, by zobaczyć, co o niej myślisz." Pomyślałam, Nancy Wilson chce poznać MOJĄ opinię ? Byłam kompletnie osłupiała." Diaz i Wilson nagrały później "I Fall Apart" w tym samym studio, w którym Fleetwood Mac nagrało swój największy album "Rumors." "To było niesamowite przeżycie," mówi Diaz. "Oczywiście, musieli nałożyć trochę głosu Nancy na mój głos, ale i tak jestem zachwycona." Jak zwykle, muzyka stanowiła integralną część stylu reżyserskiego Crowe'a. Z pomocą producenta stowarzyszonego, Scotta Martina, który służył jako nieoficjalny DJ planu, Crowe używał eklektycznej mieszanki muzycznej podczas pracy na planie. Sygnalizując Martinowi, by grał jakiś kluczowy fragment danej piosenki tuż przed jakimś ujęciem a czasem w trakcie ujęcia, Crowe tworzył określony nastrój dla aktorów i dostarczał im dodatkowego źródła inspiracji. Tej samej techniki używał podczas kręcenia "Almost Famous"/U progu sławy, osiągając równie dobre rezultaty. W tamtym filmie jednak, skłaniał się ku klasycznemu rockowi, tym razem jakkolwiek wykorzystywał melodie The Beatles, Crowe zwracał się częściej w stronę nowszej muzyki, takiej jak importowana muzyka taneczna i rytmy techno. Aktorzy uwielbiali te muzyczne inspiracje. W czasie kręconych w ciągu całego tygodnia scen przyjęcia w apartamencie Davida, muzyka rozbrzmiewała non stop, zarówno w czasie ujęć, jak i podczas pracy ekipy technicznej. Pracy nad tymi ujęciami towarzyszyła wesołość i członkowie zespołów technicznych, operatorzy kamer, elektrycy pracowali w rytmie tanecznym nawet w czasie montażu i składania sprzętu. "Muzyka jest dla mnie bardzo ważna i często stanowi punkt startowy pracy nad filmem," mówi Crowe. Wiele razy zaczyna się od piosenki, w przypadku "Vanilla Sky", ta wielka, mało znana artystka, Julie Miller miała w swoim repertuarze piosenkę "By Way of Sorrow", która uruchomiła cały proces. A zatem gramy muzykę przez cały czas na planie i ma to wpływ na pracę każdego. Wpływa nawet na sposób gry aktorów." To muzyczne podejście nie było niespodzianką dla Jasona Lee, który gra w "Vanilla Sky" Briana Shelby'ego, najlepszego przyjaciela Davida Aamesa. Lee występował wcześniej w filmie Camerona Crowe'a, grał leadera grupy rockowej, Jeffa Bebe'a w "Almost Famous"/U progu sławy. Sam będąc utalentowanym muzykiem, posiadającym wspaniale wyposażone studio nagrań we własnym apartamencie, Lee mówi że muzyka na planie pomaga mu wejść w scenę, w odtwarzaną postać i w relacje z innymi postaciami. "Postacie i relacje pomiędzy nimi są bardzo ważne dla Camerona," mówi Lee. "Na przykład, "Jerry Maguire" to film o "podróży życiowej" pewnego agenta sportowego. Ale dzięki temu, że film reżyserował Cameron, było to coś znacznie więcej. Znajduje momenty i niuanse, które przenoszą przedstawiane postacie na inny poziom, mniej oczywisty,mniej stereotypowy, czyniąc je w ten sposób bardziej realnymi. W czasie pracy nad "Almost Famous" słowem ,którego używał częściej od innych było "prawdziwe." "To musi być prawdziwe. Związki muszą być prawdziwe. Sytuacje muszą być prawdziwe. Sceniczny występ grupy musi być prawdziwy. To nie jest film o stereotypach lat 70. To film o ludziach, łączących ich związkach, mających podobne doświadczenia. To wszystko ma miejsce w roku 73." Lee wyjaśnia, że dla Crowe'a pierwszorzędne znaczenie mają postacie, w przypadku "Vanilla Sky" jest to szczególnie ważne, bo w filmie tym mieszają się fantazja i rzeczywistość. "Zawsze odtwarzamy fantazję jako rzeczywistość, i ten film mógłby być trudnym zadaniem w przypadku innego reżysera", mówi Lee. "Ale z Cameronem czujesz się bezpiecznie od samego startu. Wiesz, że najważniejsza będzie postać." Z tego właśnie powodu, dodaje Lee, grana przez niego postać jest czymś więcej niż tylko standardowo pokazywany w filmach kompan głównego bohatera. "Brian Shelby to dobry, uczciwy przyjaciel Davida Aamesa. Są przyjaciółmi od dobrych dwudziestu lat i David płaci Brianowi za napisanie pierwszej powieści. Zwykłem grać "Najlepszych Przyjaciół" w filmach. Jestem postacią, której dotykają czyjeś działania lub jakieś wydarzenia. To mogłoby być nudne w tym przypadku. Cameron zawsze szuka czegoś więcej, nie poprzestaje na oczywistym. Brian zmienia się w trakcie filmu, i, ogólnie rzecz ujmując, cechują go prawość i godność. Podczas gdy David Aames jest tym facetem, który jest znany, popularny wśród kobiet i ma mnóstwo pieniędzy, Brianowi nie przeszkadza to i umie podchodzić do tego z humorem, nawet wtedy gdy David robi rzeczy godne pogardy. Brian szanuje i podziwia Davida, nawet wtedy gdy Aames zachowuje się podle. Brian jest wystarczająco dojrzały, by pozwalać Davidowi na wszystko. Cruise dodaje, że nie tylko jego bohater, David Aames, wierzy w Briana, ale i on Tom Cruise, wierzył że Jason Lee może znakomicie zagrać tę kluczową dla filmu postać. "Postać grana przez Jasona, jest jak zawsze, niewiarygodna," mówi Cruise. "To mój drugi film z Jasonem, cudownie jest pracować z ludźmi, którzy tak jak on, znają twoje idiosynkrazje," mówi Crowe. "Zawsze podziwiałem reżyserów, w których filmach ci sami aktorzy występują w zupełnie odmiennych rolach. Billy Wilder często zatrudniał tych samych aktorów. Przewijali się przez jego filmy, dając im pewien rodzaj ciągłości, którą dostrzegają fani tych filmów." Kurt Russell gra w "Vanilla Sky" psychiatrę Curtisa McCabe'a. Jakkolwiek technicznie rzecz ujmując, Russell nie wystepował w "Almost Famous"/U progu sławy, w filmie tym jego pasierbica, Kate Hudson zagrała postać Penny Lane. To na planie "Almost Famous" Russell miał przedsmak pracy, która czekała go na planie nowego filmu Camerona Crowe. "Byłem kilka razy na planie "Almost Famous" i byłem pod wrażeniem stylu pracy Camerona," wspomina Russell. "Tom i ja byliśmy już zaprzyjaźnieni i od około dziesięciu lat rozmawialiśmy o możliwości wspólnej pracy, ale nigdy wcześniej się to nie zdarzyło. Właśnie wtedy zastanawiałem się nad kolejnym ruchem, w znaczeniu zawodowym, i to o czym myślałem, to praca ze świetnymi ludźmi. W rzeczywistości, nawet nie przeczytałem scenariusza. To nie miało znaczenia. Chciałem mieć okazję pracy z takim ludźmi jak Cameron Crowe i Tom Cruise. Byłam wdzięczny, że w końcu mam tę sposobność i że chcieli ze mną pracować." Na szczęście, wszystko potoczyło się zgodnie z życzeniem Russella. Miał sceny głównie z Tomem i często obydwaj dobrze się bawili, w przerwach między ujęciami i podczas prób dialogów. Nawet gdy była awaria oświetlenia w czasie niezwykle intensywnej sceny, napięcie rozładowane zostało śmiechem. "To było święto, praca z Tomem," mówi Russell. "Z niektórymi ludźmi łączy cię koleżeństwo. Razem z Tomem lubimy podobne rzeczy w życiu. Zawsze podobało mi się, to co osiągnął jako aktor. Poza tym ,to doskonały kompan do zabawy i bardzo dobry, wszechstronny aktor." Russell kontynuuje opisywanie stylu gry Cruise'a. "Mieliśmy razem kilka niezwykle emocjonalnych scen i Tom poradził sobie z nimi z łatwością i wdziękiem. Na przykład, kiedy McCabe próbuje wydostać Davida z koszmaru, w którym jest pogrążony - to jest z dosłownej i symbolicznej maski - Tom się jakby zablokował. W ten sposób sięga prawdy. Myślę, ze Tom jest bardzo wszechstronny, potrafi tę samą kwestię zagrać w dwadzieścia różnych sposobów i wciąż opowiadać ekranową historię w prawdziwy i przekonujący sposób. Bardzo podziwiam ten rodzaj aktorstwa." Opisując Crowe'a jako jednego z wielkich reżyserów, Russell rozwodzi się nad swoim podziwem dla utalentowanego reżysera. "Jego spostrzeżenia są wyjątkowe i niezwykle skoncentrowane na wyznaczonym celu," mówi Russell. ""Prawdopodobnie to właśnie odczuwają aktorzy, kiedy z nim pracują na planie. Ma nieprawdopodobny instynkt, w tym czego oczekuje od ciebie, byś próbował i odczuwał. Jego sposób komunikowania się z aktorami jest typowy dla wielkich reżyserów. Życie jest interesujące i każdą scenę można przedstawić na wiele różnych sposobów. Ale Camerona interesuje tylko taki wybór, który wydobędzie najprawdziwsze uczucie czy spostrzeżenie. Jego pracę cechuje niezwykły, acz stylizowany realizm, zakotwiczony jednak w prawdzie emocjonalnej." Oczywiście, Russell ostatecznie przeczytał scenariusz... i to nie raz. "Kiedy pierwszy raz przeczytałem scenariusz, przykuł on moją uwagę," wspomina Russell. "Za szóstym czy siódmym razem, zdałem sobie sprawę, odkrywałem kolejny fragment układanki. Ciekawe, czy nie będzie to jeden z tych filmów, z których wynosisz więcej po czwartym czy piątym obejrzeniu." "Zawsze byłem fanem Kurta Russella," mówi Crowe. Wydaje się grać bez żadnego wysiłku, a jednocześnie jest to świetne aktorstwo. To wielka zabawa oglądać go. Pracuje ciężej, gdy coś nie wychodzi. Chce cię zadowolić i ty chcesz, by on był zadowolony." Cruise, który jest nie tylko fanem Russella od lat, ale też jego przyjacielem, nie mógłby lepiej tego wyrazić. "Razem z Cameronem dyskutowaliśmy o tym, kto mógłby zagrać psychiatrę i obydwaj zgodziliśmy się, że powinien to być Russell," mówi Cruise. "A zatem pojawił się na planie, popracował przez kilka tygodni i jesteśmy bardzo zadowoleni z rezultatu." Crowe, który z przyjemnością pracował nad "Vanilla Sky" na każdym etapie produkcji, tak podsumowuje swoją współpracę z Russellem i całą resztę ekipy aktorskiej: "To była naprawdę wspaniała współpraca."
O produkcji
Zdjęcia do filmu miały miejsce w Nowym Jorku i trwały około sześciu tygodni, w czasie szczytu sezonu świątecznego, od Święta Dziękczynienia do Bożego Narodzenia. Poruszając się pomiędzy Central Park, Upper West Side do Times Square, Soho i Brooklynu, ekipa produkcyjna stanowiła ekscytującą atrakcję dla turystów i parapazzi. Jedną z najbardziej ambitnych i udanych scen była ta rozgrywająca się na Times Square. Ujęcie wymagało od operatora Steadicam zbudowania pojazdu, podobnego do rykszy, który pozwoliłby mu na znalezienie się na odpowiednio niskim poziomie do filmowania Cruise'a zatrzymującego gwałtownie sportowy samochód. Potem, kiedy Cruise biegnie w dół ulicy, operator wskoczył na dźwig i filmował aktora z odpowiedniej wysokości, kiedy ten biegł w dół Times Square. Co czyniło to ujęcie jeszcze bardziej niezwykłym było to, że aleja ta normalnie tętniąca życiem i zatłoczona, była kompletnie pusta, poza Cruisem i ekipą techniczną. W nie mającym precedensu zdarzeniu, miasto udzieliło zgody ekipie "Vanilla Sky" na zamknięcie TimesSquare pewnej niedzieli, tak by można tam skompletować potrzebne ujęcia. Oczywiście, wszystkie pojazdy techniczne i sprzęt musiały być zaparkowane gdzie indziej, tak że ekipa produkcyjna "Vanilla Sky" miała wyłączny dostęp do obszaru pomiędzy 48. i 42.ulicą, włączając w to dostęp do metra. Było bardzo mało czasu na wykonanie zdjęć, ale ponieważ Cruise, Crowe i operator John Toll i jego ekipa kamerzystów ćwiczyła to ujęcie kilka razy, szybko uporano się z pracą. "Od samego początku chciałem nakręcić ujęcie, w którym David Aames jest sam na Times Square," wyjaśnia Crowe. "Musieliśmy je zrobić bo jest ono we śnie, w którym David biegnie tragicznie samotny w świecie. Producenci użyli magii byśmy dostali na jakiś czas Times Square tylko dla nas i to pomogło dać temu ujęciu to niesamowite wrażenie." W finale tej zapierającej dech w piersi sceny, Cruise biegnie w dół ulicy i obraca się naokoło. Kamera podąża za nim i widzimy wszystkie neony reklamowe i billboardy tak typowe dla Times Square. W czasie realizacji ujęcia telegraf taśmowy na kształt czerwonej wstęgi Möbiusa informował o wyniku wyborów prezydenckich Bush-Gore, co umiejscowiłoby ten film w dokładnie określonym czasie, dlatego Crowe wymienił ten element na znak NASDAQ w post-produkcji. Choć w tym szczególnym ujęciu Cruise otoczony jest oczywistymi, współczesnymi symbolami współczesnej kultury masowej, bardziej pośrednie tropy kulturowe pojawiają się w ciągu całego filmu. W rzeczy samej, Crowe "nafaszerował" swój scenariusz różnymi fotografiami i wycinkami - począwszy od reklam, poprzez stare fotosy filmowe, dzieła sztuki, a skończywszy na okładkach albumów muzycznych - każdy z tych elementów wskazywał na symboliczne źródło inspiracji. "Vanilla Sky" to rodzaj przeglądu kultury masowej", mówi Cruise. "To jeden z tematów podskórnych filmu, jak kultura masowa na nas oddziałuje i jak używamy jej jako standardu do oceny tego, czego oczekujemy od własnego życia." Prawdopodobnie najważniejszym wyrazem w jaki ikona pop - kultury zamanifestowała się w tym filmie był jeden z planów który służył jako siedziba Aames Publishing, miejsce pracy Davida. Vanity Fair zgodziło się wypożyczyć część budynku, skrzydło mieszczące biuro reklamy w nowym 48. piętrowym biurowcu, Condé Nast Building przy Times Square 4, w sercu Manhattanu. Ekipa produkcyjna przeniosła się do biur popularnego magazynu w dzień, w którym oświetla się słynną choinkę na Times Square, ale z powodu tego święta, w biurze nie było tego dnia jego regularnych pracowników. Wszyscy z przyjemnością opuścili swoje biura, by udostępnić je filmowcom. Biura Vanity Fair stanowiły idealną lokalizację. Długi przeszklony korytarz biegnie tam wzdłuż otwartej przestrzeni podzielonej na małe pokoje, by skończyć się przy biurze Davida Aamesa, pozwalając Crowe'mu zrobić długie ujęcie, w którym David czarował swoich pracowników. Biuro wydawcy Vanity Fair, Graydona Cartera, z olbrzymim oknem z widokiem na panoramę świątecznego Manhattanu, posłużyło doskonałe za biuro dla Davida Aamesa. "Potrzebowaliśmy miejsca tego typu, biura magazynu o wysokim profilu rynkowym, a Cameronowi odpowiadał oszklony korytarz dla sceny pomiędzy Davidem i dyrektorem artystycznym," wyjaśnia producent wykonawczy filmu, Jonathan Sanger. "Poza tym, nie dałoby się zduplikować biura Graydona Cartera z widokiem z tego okna." Ekipa produkcyjna przeniosła się następnie do Los Angeles by nakręcić pozostałe sceny we wnętrzach, głównie w Paramount Studios. Jednym z najbardziej uderzających planów był rozległy apartament Davida Aamesa, położony na ostatniej kondygnacji budynku. Wielkie, wysokie, wielopokojowe mieszkanie w zgaszonych niebieskich kolorach i ciemnym drewnie zostało zaprojektowane przez Catherine Hardwicke i mogło wiarygodnie uchodzić za stylowy apartament głównego bohatera filmu położony w ekskluzywnej Upper West Side w Nowym Jorku. "Tom wyjaśnił mi, że jego postać miałaby wspaniałe wyczucie stylu i smaku, interesujące podejście do wielu rzeczy, rodzaj specjalnego węchu," mówi Hardwicke, która dla osiągnięcia zamierzonego rezultatu używała nadmiaru czegoś, co określała jako "negatywną przestrzeń." "Całemu apartamentowi dodałam więcej powietrza. Żadne meble nie sięgały podłogi. Nic nie było przeładowane czy ciężkie. Wszystko stało na nogach. Osiągnęłam w ten sposób poczucie luksusu, wolnej przestrzeni, zamiast wypełniania jej mnóstwem sprzętów. Ten facet ma pieniądze na eleganckie rzeczy i nadmiar wspaniałej przestrzeni w Nowym Jorku, by te rzeczy prezentować." W tym celu, Hardwicke ozdobiła ściany reprodukcjami klasycznych prac Balthusa, Rotko i Matisse'a, dodała też kilka sugestywnych płócien artystów z Los Angeles. Dodała też kilka osobliwych przedmiotów, jak ręcznie malowana przez Jasona deskorolka, z wizerunkiem Davida Bowie, wielka rzeźba surfboardowa z własnej kolekcji Hardiwcke, i jako hołd dla rockandrollowej przeszłości Crowe'a kolekcja gitar, włączając w to jedną roztrzaskaną, z miłością umieszczoną w szklanej gablocie. "Tom i Cameron podkreślali, że chcieli pokazać witalność Davida Aamesa," mówi Catherine Hardwicke, "więc zdecydowaliśmy się wyko rzystać sprzęt sportowy w funkcji dekoracyjnej, jak ten zdumiewający, jak ze snu, obraz samochodu Roberta Russella. Ten kawałek jest tak adekwatny w stosunku do zdarzeń filmu, roli jaką odegrają w nim samochody i kierowanie nimi, że wydaje się być strzałem w dziesiątkę." Dzieła sztuki, wyjaśnia Hardwicke, są kluczem do osobowości Aamesa, było zatem bardzo ważne by wyposażyć tę postać w pewne klucze, jak obraz Van Gogha czy wielki portret jego ojca, co było sugestią Crowe'a. Idea polegała na tym, by połączyć obecne życie Aamesa, jego miłość do gitar i deskorolek, z jego przeszłością, reprezentowaną przez portret ojca. Hardwicke współpracowała blisko z autorem zdjęć, Tollem, Crowe'm i Cruisem, by zaprojektować i wykonać wszystkie elementy scenografii. "Cokolwiek zrobiłam, stawało się to zdumiewająco żywe dzięki kunsztowi operatorskiemu Johna Tolla." Tom ma niewiarygodne oko," mówi Hardwicke. "Wie wszystko o pracy na planie, o pracy kamery i jej relacji z opowiadaną historią, o postaciach i ich emocjach. Cameron jest też zdumiewający. Ma określoną wizję i przekazuje ją w sposób, który dopuszcza do głosu moją kreatywność." Betsy Heimann, która pracowała Cameronem Crowe'm na planie "Almost famous/U progu sławy i z Crowe'm i Cruise'm przy produkcji "Jerry'ego Maguire", stworzyła kostiumy do "Vanilla Sky." Podobnie jak Hardwicke, Heimann ustanowiła specjalną dla filmu paletę kolorów. "Historia opowiedziana w filmie dzieje się w zimie, ma ona ponadto pewne ciemne odcienie, dlatego zdecydowałam się na głębsze kolory, bakłażan, głębokie czerwienie, które określam jako kolory namiętności, uzupełnione o nowojorską paletę szarości, czerni, zgaszonej żółci i granatu morskiego," mówi Heimann, "Potem z powodu "masywności" tych kolorów, musiałam zastąpić wzory fakturą. Dlatego użyłam skóry, zamszu, wełny i dzianin. By nadrobić brak wzorów łączyłam oliwki z beżami i szarościami, zgaszone żółcie z brązami i czerniami, zestawiając neutralne wzory i dodając na końcu trochę faktury." Kostiumy Heimann pomagają definiować postacie i dla określenia dwu najważniejszych postaci kobiecych, Heimann zdecydowała się na dosyć niekonwencjonalne podejście. "Interesującym wyzwaniem było pokazanie Cameron Diaz, w domyśle "zepsutej" dziewczyny jako nieprawdopodobnie chwytającej za serce , a przydanie Penélope Cruz, w domyśle"miłej" dziewczynie czegoś w rodzaju oryginalnej rysy, pewnej ostrości. Aby to osiągnąć, Julie, postać grana przez Cameron nosi głęboką czerwień i użyłam dla niej bardzo miękkich tkanin, jak kaszmir i szyfon, bo pomimo fantastycznego wyglądu, ona umiera w środku. Sofia, postać odtwarzana przez Penélope, jest znacznie prostsza. Wie, kim jest wie, co robi, wykonuje kilka zawodów i jest bardzo skoncentrowana. Jej ubrania są bardziej kanciaste, żywsze. Nosi dopasowany żakiet, bluzkę pod spodem , ładne jeansy i wysokie buty. Wygląda świeżo i klasycznie." Kostiumy Cruise'a, w sposób szczególny, odzwierciedlają podróż bohatera i zmieniający się stan jego umysłu. "Wszystko w tym filmie nie jest tym, czym się wydaje," zauważa Heimann. "W przypadku Davida Aamesa mamy do czynienia z niewiarygodnie bogatym facetem, który nie musi pokazywać swojego bogactwa. Choć może mieć na sobie jeansy Helmuta Langa, które kosztują 150 dolarów, wyglądają one po prostu jak jeansy. Nosi bardzo drogie koszule, ale nie przywiązuje do tego wagi, koszula wystaje mu spod kurtki, a na głowie nosi śmieszny kapelusz. To facet, który największym kosztem osiąga najbardziej wyluzowany styl. To klucz do postaci Davida Aamesa." Heimann zauważa, że gdy David zmienia się wewnętrznie, jej zadaniem jest wyrazić to w jego zewnętrznym wyglądzie. "Na początku David nosi się niedbale, a mimo to wygląda świetnie," mówi Betsy Heimann. "Ale potem przychodzi chwila, kiedy usilnie stara się dobrze wyglądać, bo zdarzyło się mu coś, co uczyniło go niepewnym. Kiedy jest pewny siebie, nie potrzebuje się stroić, ale kiedy traci tę pewność, zaczyna się bardziej starać. Na przykład, kiedy idzie do klubu, gdzie ma spotkać Sofię, czuje się niepewnie, więc bardzo się mobilizuje. Myślę, że można by mówić o trzech fazach zachowania Davida - jego niedbałej pewności siebie na początku, pewnego rodzaju wyhamowaniu w połowie, co prowadzi do przebudzenia się przez fantazję i wreszcie o wyłonieniu się prawdziwie pewnej siebie osobowości na końcu. I wszystkie te zmiany musiały zostać zaznaczone również noszonymi przez niego ubraniami." Postać grana przez Jasona Lee, Brian Shelby, stanowi rodzaj pomostu pomiędzy filmową fantazją a rzeczywistością i znów, zadaniem Betsy Heimann było zdefiniowanie tego bohatera przez noszone przez niego kostiumy. "Na początku, Brian to typowy nowojorczyk. Mieszka w śródmieściu, nie ma za dużo pieniędzy, ogólnie rzecz ujmując, jest sponsorowany przez swoich dobroczyńców. David Aames jest najlepszym przyjacielem Briana i chociaż tego nie okazuje, życzy mu jak najlepiej. Gdy zaczyna się gra fantazji, Brian nagle posiada rzeczy, których nie ma w swoim prawdziwym życiu. Ma wszystkie te kuszące akcesoria -piękne kosztowne ciuchy - to jest wskazówka, że coś jest nie tak. Nagle, Brian jest tym szczęśliwym luzakiem i to właśnie wtedy rzeczywistość zmienia się w fantazję." Heimann poprzez projektowane przez siebie kostiumy dostarcza widzowi wskazówek dotyczących bohaterów. Czyni to działając najprawdopodobniej na poziom podświadomości widzów, ale ma to też wpływ na aktorów. "To co robię ma pomóc zdefiniować daną postać," mówi Betsy Heimann. "Nie jest to zawsze zauważane przez widownię, ale mam nadzieję, że reagują na to na podświadomym poziomie. "Weźmy na to, postać graną przez Cameron Diaz, Julie Gianni. Dekolt sukni wieczorowej, którą ma na sobie, kiedy odkrywa, że David interesuje się Sofią, jest bardzo niesymetryczny. Po jednej stronie, ramiączko sukni jest grube, drugie jest bardzo cienkie. Możecie to zauważyć lub nie, ale mnie pomaga to w pracy, tak jak pomaga reżyserowi filmu, Cameronowi Crowe i być może również, publiczności."
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.