"Vexille" z całą pewnością powinno przypaść fanom SF. Odnajdziemy tutaj wpływy od Franka Herberta po Philipa K. Dick, a wszystko to w bogatym sosie fantastyczno-naukowo-apokaliptycznym typowym dla anime SF. Jednak Sori mocno przedobrzył i obok scen fantastycznych (jak sekwencja w tunelach) są i rodem z komedii o gangu Olsena (dwie kuternogi ścigające się). Wielkim plusem jest muzyka, niezwykle eklektyczna, a jednak dość przemyślanie i ciekawie dobrana. Poza Dead Can Dance, które mogę słuchać zawsze i wszędzie, mnie najbardziej kawałek "Future Love Theme" Carla Craiga i "Outsider Intro" DJ Shadow.
Odrębną rzeczą jest animacja w "Vexille". Muszę powiedzieć, że nie do końca do mnie przemawia. Jest to bowiem mieszanka idealnej precyzji grafiki komputerowej z rozmyślnie sztucznym podkreślenie animacji postaci. Mamy zatem znakomicie dopracowane detale choćby wszelkiego rodzaju maszyn. Za to postaci ludzkie pozostają 'niedopracowane', sztuczne. Można się przyzwyczaić, ale mimo wszystko pewien posmak dziwności pozostaje.