Już od Appleseed da się zauważyć tandetę 3D to jest dla tych co kochają
każdy pierd wychodzący z Japoni, do Final Fantasy się nie umywa i prawdą
jest też fakt coraz gorszej, tuzinkowej, kopiowanej (także scenariusze)
produkcji anime, starzy fani anime coraz częściej starają się złapać wyszukane tytuły, o które coraz trudniej (np: Shigurui na to miano zasługuje wg mnie), często wraca się do starych anime ponieważ przewyższają dzisięjsze treścią, przekazem, rysowaniem. Takie coś jak Clamp (gejostwo/lesbijstwo na maxa) czy Koreańskie produkcje to już masówa dla całej masy dzieci, którym szczena opada na takim Vexille. Dobre miejsce zajmuje ostatnio krytyka japońska, dobrze przewidując, że jak nie stworzy się konkretnej poprzeczki za parę lat anime niczym już nie będzie się różnić od amerykańskiej tandety, a tym samymych zacznie spadać zainteresowanie. Takie tytuły jak Persona, Shigofumi, Tsubasa Tokyo Revelations to poprostu przegięcie, tanizna i nic nowego. Uciechę z tego mają (jak grzyby rosnące po deszczu ) coraz to częściej powstające grupy fansuberskie, jedna przed drugą popisuje się władaniem jezykiem angielskim a ich teksty to naprawdę szczere wciskanie kitu, jedna grupa kopiuje drugą korygują się, pozdrawiają, zapraszają i ochrzaniają wszystkich, którzy nie chołdują ich wersji napisów jak bóstwu. Potem kupuje się taki oryginalny DVD z profesionalnym tłumaczeniem i aż się nie wierzy...