Vidocq ginie z rąk Alchemika (Etienne Boisset). Potem przez dalszą część filmu Etienne przeprowadza śledztwo w sprawie śmierci Vidocq'a. Mordowani są wszyscy świadkowie, którzy cokolwiek wiedzieli w tej sprawie. Na końcu filmu dowiadujemy się, że Alchemikiem jest Etienne Boisset. Wyjaśnia się też, że śmierć Vidocq'a nigdy nie miała miejsca. Wyjaśnijcie mi jedną rzecz, skoro Vidocq od początku wie kto jest mordercą, to dlaczego pozwala na uśmiercanie kolejnych świadków? Taka makabryczna metoda zbierania dowodów przeciwko mordercy? Zacytuję "z akumulatorem na jajach jeszcze nikt nie kłamał". Trzeba było przycisnąć Etienne Boisset i wyśpiewałby ptaszek kto jeszcze kryje się za Alchemikiem...
Takie głupie gderanie - trzeba by/ja bym inaczej poprowadził akcję
Wszystko się zgadza prócz tego, czy Etienne nadal żyje
Akcja została poprowadzona tak, a nie inaczej. Co sugeruje, że film jest zrobiony na siłę i ma nielogiczną fabułę.
Akcja poprowadzona według nie twojej myśli - film zrobiony na siłę z nielogiczną fabułą
pozdro
Według mnie, mimo że Vidocq był w stanie zidentyfikować Alchemika, to wciąż nie wiedział kim jest, ani z jakim środowiskiem go utożsamiać. Jak sam mówi, wiedział, że Alechemik będzie próbował zatrzeć ślady jego śledztwa, i prędzej, czy później zjawi się w hucie. Wtedy wraz ze swoją tożsamością dostarczy Vidocq'owi dowodów przeciwko sobie ;)
Przy niby śmierci widział jego twarz. Alchemik uciekł. I co miał zrobić? Żadnego info, weryfikacji gdzie jest kim jest. Zanim zastawili pułapke troche czasu minęło. A Ty wiedząc, że toną muzułmanie niewinni na morzu co robisz?:)