Słyszałem głosy jakoby film jest rosyjską odpowiedzią na Władcę Pierścieni. I myślę sobie, że ci co tak myślą - nie widzieli albo jednego albo drugiego. Zaznaczam od razu, że nie znam prozy, na podstawie której film powstał. Chcę natomiast podzielić się kilkoma odczuciami po obejrzeniu filmu. Początek serwuje nam dziwnie podobną historię do Conana Barbarzyńcy. Niewielka wioska, ojciec kowal, niezwykły miecz, dzika banda, motyw zemsty, niewolnik. Przyznaje, że ktoś się przy tym filmie napracował. Muzyka, zdjęcia, ale czasem to nie wystarczy. Produkcji bliżej raczej do naszego Wiedźmina, niż Władcy Pierścieni. Nie mogłem się też oprzeć wrażeniu, że oglądam kostiumową produkcję z Chin, tylko że w wersji słowiańskiej.
Na koniec polecam obejrzenie, nawet po to by zobaczyć co się u sąsiadów kręci.