Dla mnie film na bardzo zbliżonym poziomie do jakże podobnego "Leprechaun". Sam karzeł wygląda moim zdaniem trochę lepiej niż w starszym z filmów, choć z drugiej strony nie ma takich dobrych tekstów jak Leprechaun. Ale fakt, że jego wygląd jest bardziej mroczny. Budżetowo oba filmy muszą należeć do podobnej kategorii.

Prawdę mówiąc, film oceniłbym nawet wyżej gdyby nie jego druga połowa. Pierwsza była bardzo fajna - wciągająca z bardzo dobrym klimatem. W drugiej autorzy poszli bardziej w stronę komedii i moim zdaniem nie zdało to egzaminu. Sceny pościgów na drodze są zdecydowanie przedłużone, w pewnym momencie zaczynają nudzić. A nadmiernie podekscytowany Max, towarzysz przygód naszej głównej bohaterki, od początku irytuje (później na szczęście mu trochę przechodzi).

Oczywiście, w filmie jest masa niedorzecznych scen z kiczowatością, która niekiedy jest sprawnie ukryta, a niekiedy wręcz wylewa się na ekranie. Ale akurat w przypadku tego filmu kicz nie przeszkadza, a niekiedy wręcz cieszy (Rumpel, który dosłownie zabawia się w bohatera Grand Theft Auto). Humor jest jaki jest, czasem pocieszny, czasem żenujący, ale to też można mu wybaczyć. Czego nie mogę wybaczyć to jednak zakończenie i sposób na zabicie karła - strasznie tandetny, z jego realizacją włącznie.

Za to muzyka jest świetna i to jeden z największych plusów Rumpelstiltskina! Bardzo fajny motyw przewodni.

Moja ocena: 6/10.