Tak trochę prowokacyjnie, ale w sumie to tak...Miłość wbrew zakazom. Oprócz tego -zabierając głos w dyskusji- czy lepiej być prezydentem czy mieć szczęśliwe życie osobiste, to według mnie, bez szczęśliwego zaplecza osiągnięcie sukcesu zawodowego nigdy nie będzie satysfakcjonujące. To nie "najniższy instynkt, jak to ktoś tu napisał, abu "najniższa potrzeba" ale coś całkowicie fundamentalnego. Wsparcie najbliższych, dzieci, które nadają głębszy sens każdemu działaniu i pozwalają inaczej, czyli pełniej, patrzeć na życie, to całkowiecie fundamentalne potrzeby człowieka. W tym przypadku pewnie ta wielka miłość faktycznie przesłoniłaby mu inne cele, ale czy to by go unieszczęśliwiło? Z drugiej strony-gdyby został tym prezydentem, ale bez miłości, czy byłby w stanie robić te wielkie rzeczy, do których niby był stworzony? Czy byłby szczęśliwy? Gdyby jej nie poznał, pewnie nie myślałby o innych opcjach. Jednak w tym wypadku to odpowiedź jest oczywista. Film świetnie się oglądało, kobiety na pewno zachwycone Damonem, akcja, miłość więc polecam.