8.5/10
Wielka wspaniała dawka kina azjatyckiego i kunsztu aktorskiego.Poruszający obraz o honorze,przyjaźni i zdradzie.
Plusy:
+Jet Li kapitalnie stworzył swoją postać, niekiedy kibicujemy mu, a w niektórcyh chwilach marzymy aby ktoś ściął mu głowę..
+znakomite efekty specjalne,szczególnie znakomicie zrobione sceny walk
+wielka dramaturgia filmu podczas której widz nie może się nudzić i oglądać obojętnie
+mądrość filmu: honor,przyjaźń aczkolwiek pozbawienie typowego dla filmów amerykańskich patosu
+wspaniałe krajobrazy Chin
Minusy:
-hmmmm widział ktoś takie?
Trudno się nie zgodzić, z tym że moja ocena to 9/10, bo miejscami film troszeczkę przynudzał :-) Skoro nie ma minusów, to czemu "tylko" (aż) 8.5/10?
A, no i minusem jest niestety muzyka, która brzmi jakby żywcem wyjęta z "Gladiatora" i "Ostatniego Samuraja" (scena mordowania bezbronnych żołnierzy przez łuczników... muzycznym odpowiednikiem tej sceny jest finał "Ostatniego Samuraja", gdy wojska zabijają samurajów z działka obrotowego). Za bardzo wzorowano się na amerykańskich kompozytorach (a w zasadzie - kompozytorze). Dlatego więc zasłużone 9/10. Polecam
Tfu, ale głupotę strzeliłem, ale to przez pomyłkę ;)
"(...) muzycznym odpowiednikiem tej sceny jest finał "Ostatniego Samuraja", gdy wojska zabijają samurajów z działka obrotowego"
Źle napisałem, bo ta muzyka występowała w "Ostatnim Samuraju", gdy armia samurajów przygotowywała się do bitwy.
No to wygląda na to, że muzyka z filmu to trochę zerżniecie z wielu filmów, ja oglądając miałem wrażenie, że w niektórych scenach(zwłaszcza tych z pierwszych 30 minut)"zaczerpnięto" też z muzyki "Piratów z Karaibów"