...to być może "Włoska Robota" zrobiłaby na mnie wrażenie. No, ale niestety widziałem i stwierdzam, że "Włoska Robota" nie dorównuje Jedenastce do pięt. Obsada (poza Markiem Wahlbergiem) jest przeciętna, gra aktorska leży, a postać Steviego to już istny żart. Nie wiem kto wpadł na pomysł obsadzenia w tej roli Nortona, ale chyba nie był do końca świadomy swej decyzji. Fabuła i jej logika może by przeszła, gdyby widz miał 10 - 15 lat. Odrobinę starsi widzowie będą się co chwilę lekko uśmiechać pod nosem. W dodatku to, co robiło na mnie wrażenie w Jedenastce (i całej trylogii o Ocean'ie), to że widz nie był informowany o wszystkich planach i poczynaniach ekipy, co sprawiało, że nagle w 3/4 filmu wszystko stawało na głowie i wyjaśniało się wiele wątków, których wcześniej można było się jedynie domyślać. Tutaj mamy wyłożoną kawę na ławę i nic nas nie zaskoczy. W dodatku realizacja, scenariusz, zdjęcia, muzyka, obsada i humor - to wszystko było na dużo wyższym poziomie niż we "Włoskiej Robocie". Wiem, że to co robię, to porównywanie, ale co poradzić... lepsze jest wrogiem dobrego ;)
Filmu nie polecam, chyba że już dosłownie umieracie z nudów, a obejrzeliście wszystkie filmy świata (z tymi klasy B włącznie). Pozdrawiam.