Zastanawia mnie, dlaczego żaden ze wspólników Pomarańczowego nie wpadł na pomysł, aby przynajmniej spróbować zrobić mu prowizoryczny opatrunek. Na dłuższą metę takie rozwiązanie i tak niewiele by mu pomogło, ale może przynajmniej nie leżałby w kałuży krwi.