Jak na czasy w których ten film powstał, pod względem technicznym (zdjęcia, montaż, itp.) jest świetny. Niestety, jeżeli chodzi o resztę jest już gorzej. Pomijam już historię, którą chyba każdy zna i zaskoczeniem dla nikogo nie będzie. David Niven w głównej roli spisał się co najwyżej nieźle, nieco lepszy był Cantinflas. Największym mankamentem filmu są częste i gęste dłużyzny, które nieco nużą, jak chociażby scena w której Passepartout walczy z bykiem. No litości, ile można pokazywać jak macha tą płachtą a byk sobie wokół niego biega. Oscary za zdjęcia, muzykę i montaż z pewnością zasłużone, za scenariusz pewnie też, za film - jak dla mnie zdecydowanie nie.
No właśnie, Oscar za film to przesada. Wydaje się trochę za długi, ale to w końcu podróż dookoła świata:) Ja oglądałem wersję , która trwa 2.09 a tu napisano że powinna 2.55, no to myślę że wycięto kilka dłużyzn. Na uwagę zasługuje ciekawa obsada. Bo pierwotnie myślałem , że to żart gdy w napisach końcowych pojawiły się nazwiska: Dietrich, MacLaine, Keaton , Sinatra. A jednak tam zagrali.
Trzeba wziąć pod uwagę odmiennośc tamtych czasów - wtedy dla widza w kinie (bo telewizja dopiero raczkowała) to była wielka nowość i atrakcja zobaczyć corridę, w dodatku świetnie sfilmowaną (z użyciem wielkiej liczby statystów). Dla ówczesnego widza to nie była dłużyzna! Podobnie na pewno było z ujęciami z okien pociągu (sam z zainteresowaniem oglądałem te zdjęcia, bo zresztą zawsze mi brakowało dawki dokumentalizmu w ekranizacjach tej powieści).