...jest typowo amerykański chwyt: nawracanie głównego bohatera (George'a Clooneya, który obok Very Farmigi błyszczy na tle zwykłych nieidealnych amerykańskich obywateli; już wyobrażam sobie casting na postacie zwalniane z pracy), komedia romantyczna z nieszczęśliwym zakończeniem, trochę ckliwości i odrobina z europejskiego kina, tj. wtrącanie scen, które wydają się nic nie wnosić do akcji, a jedynie pokazują nam urywek z życia bohaterów. No i to pstrykanie zdjęć narzeczonych na tle różnych obiektów jak "w jednym francuskim filmie", nie, nie, nie polecam