Nic porywającego ale można zobaczyć. Jedno co mnie drażni niezwykle i to w każdym filmie
gdzie się pojawia, to frajerskie sceny "wielkiej love" kiedy to jest sobie główny bohater i jego
żona czy też nie żona, on ją oczywiście ratuje zgładzając po drodze niezliczone ilości wroga i
w scenach kiedy ją już skądś uwalnia (choć niebezpieczeństwo wcale nie jest zażegnane)
to muszą się najpierw pościskać, pocałować, pobełkotać bzdury o wielkiej love itp.
Powinien być ratunek i od razu następne działania a nie romansowy shit. To jest dla mnie
tak drażniące i absurdalne że szok. Kompletna bzdura. To psuje filmy tego typu ale zdanie
podtrzymuję, ten film ogólnie, według mnie, dobry.