Żadna ze mnie laska, raczej stary koń. Ocena w pełni zgodna z moją.
Fabuła w sam raz, z dwóch dobrych wątków - życia rodzinnego na wsi i w szpitalu z jednej i koncertów z drugiej. Na koniec połączenie wątków w sposób i dramatyczny i zabawny, bo przecież i monolog teologiczny Didiera i radosne county w chwili śmierci Elise są i zabawne i dramatyczne bez zgrzytów w fabule. Rozkład małżeństwa po śmierci Maybelle świetnie pociągnięty i rewelacyjnie zagrany szczególnie przez aktorkę grającą Elise. Dla mnie ta pani to objawienie. Jak się ma tak inteligentną spółkę reżyser-scenarzysta i tak dobrych aktorów, to się wchodzi na ocenę 7,9 i nie ma tu nic dziwnego.
Same "laski " to ty masz we łbie :)Życie to nie cyce i czasami warto pomyśleć.W pełni zgadzam się z poprzednikiem 7/10 lekkim "dydkiem"