Rodzina nie ma jak opłacić kosztu leczenia matki, na dodatek zalegają od trzech dni z czynszem, więc niedługo przyjdzie eksmisja. W takich warunkach nietrudno namówić młodego, by pomógł w napadzie na dom bogatych ludzi, dzięki czemu będzie miał i na czynsz i na leczenie matki. Na miejscu okazuje się, że krwiożerczy pies będzie najmniejszym problemem w całym przedstawieniu. Na piętrze mieszka dziewczynka, której zabroniono wychodzić, w piwnicy mieszka coś, co kiedyś było ludźmi a między ścianami domu biega dzikus bez języka.
Ma to jakiś swój urok, z tą plastikową krwią, psychopatami i wrzeszczeniem „Kill Him!!”. No i tyle. Drugi „Koszmar...” z tego żaden, ale Craven nadal operuje luzem na tyle, by dało się to oglądać z przyjemnością.
6/10