To było chyba najgorsze przedstawienie się Bonda w historii. Takie sztuczne i drewniane, zero
polotu i seksapilu. Sam Dalton najgorszym aktorem nie jest, ale brak mu postawy playboya przez
co staje się po prostu zwykłym agentem.
Bo to nie jest Bond, ale Jerzy Bondov:-)
A tak serio, pełna zgoda. To paradoks, bo to najlepsza prezentacja postaci Bonda od wielu lat. Przez długi czas właściwie go nie widzimy, co najwyżej od tyłu i dopiero gdy ginie jego kolega po fachu, spadając ze skał, ten słyszy krzyk i odwraca się i oto jest. Dalton, Timothy Dalton. W pełnej krasie.
https://www.youtube.com/watch?v=hR2OwmariWk