..jak i swojej własnej cokolwiek lalusiowatej fircykowatości, z łamiącym schematy (i serca niewieście) lazebnym, wysoce podrasowanym montażem (walki na plaży, skądinąd najlepsze, dynamiczne kino akcji a la tony scott za lat trzydzieści, ostro cięte, bardzo nowoczesne), wreszcie zmaterializowanym marzeniem niejakiego ala bundy, który zwykł był mawiać, iż cztery wesela i pogrzeb to jak pięć razy to samo: małżeństwem bonda oraz śmiercią tej lepszej (pardon, jedynej dobrej) jego połowy w finale - to z kolei w serii filmów z craigiem znajdzie swe odbicie..