w czasach gdy wałkoniowi wystarczało przetrzepać skórę, aby nawrócić go na drogę cnoty, w pewnym sennym miasteczku... Więcej nie opowiem, może zechcecie obejrzeć sami, bo to perła z lamusa. W dialogach, grze aktorskiej, film ma wiele cech starego kina, nawet naszego przedwojennego. Z drugiej strony broni się bezpretensjonalnością i wdziękiem, a nostalgiczną nutą pięknie otwiera temat w pełni zrealizowany przez Felliniego w późniejszym Amarcordzie.
SPOJLERY!!!
Osobiscie polemizowałbym czy owe wciry od ojca naprowadza wałkonia na drodze cnoty. W końcu to średnio męska i życiowa postawa - chować sie przed ojcem jak 10 letni gówniarz.
Co do samej formy - fakt, są pewne znamiona starego kina, ale bardziej w muzyce i jej zastosowaniu (najwieksza wada filmu moim zdaniem!) niż w dialogach czy grze wg mnie. Może rola Sandry odegrana jest w dość 'tradycyjny' sposób, mysle tez jednak, że tak miala zostać odegrana ta postać. Z drugiej strony zdjęcia były, wydaje mi się, bardzo nowatorskie jak na swoje czasy (zwłaszcza sekwnecja w czasie karnawału - cudo) i cała konstrukcja fabularna też była chyba jak na swoje czasy dość oryginalna. Warto pamietać ze to rok 53 i kino autorskie dopiero powstawało, m.in. dzieki takim twórcom jak Fellini. Poza tym neorealistyczna konwencja (sceny w plenerach, prawdziwych, brudnych mieszkaniach, etc) była wtedy jeszcze całkiem nowatorska.
Bardzo udany film, dość prosty, ale dający sporo do myślenia, zwłaszcza swoisty kontrast między głównym bohaterem (Riccardo?) a Leopoldo (sekwencja ze znanym aktorem cudownie sugestywna) jest bardzo ciekawy. Polecam!
Chodziło oczywiście o Fausto, nie o Riccardo. Po raz kolejny kłania sie idiotyczny brak możliwości edycji postu po kilku minutach.
Przedobrzyłeś z tą "nowatorską neorealistyczną konwencją". Rok 1953 to schyłek, a nawet okres miniony we włoskim neorealizmie. Fellini czerpie całą garścią z tego nurtu, nie tworząc żadnej nowej jakości.
Moze delikatnie przedobrzylem ale nurt ten powstal niespelna 10 lat wczesniej, co - biorac pod uwage brak internetu, gorsza dostepnosc mediow, etc nie jest jakim bardzo dlugim okresem, w tym kontekscie. Moze nie byla to totalna nowosc, jednak dla wielu tworcow w 53 roku wyjscie z kamera w plener wciac bylo nie do pomyslenia, nawet jesli Rossellini zrobil to 9 lat wczesniej. Ale nie znam neorealistycznych filmow, wiec na tym poprzestane :).
PS. Sorry za brak polskich znakow, wiem ze to strasznie wyglada, ale pisze nie od siebie i nie mam tu polskich znakow na klawiaturze.