WALENTYNKI to kolejna głośna produkcja spod ręki Garry Marshalla, który wyreżyserował takie romantyczne klasyki jak PRETTY WOMAN, FRANKIE I JOHNNY, UCIEKAJĄCA PANNA MŁODA, GORSZA SIOSTRA czy PAMIĘTNIKI KSIĘŻNICZKI.

Walentynki jak wiadomo są idealną szansą na zwabienie do kina spragnionych romantycznych uniesień zakochanych i to właśnie z myślą o nich (i nie oszukujym się - pokaźnych wpływach kasowych) Marshall zrealizował ten film.
WALENTYNKI pod względem mozaikowej formy złożonej z wielu bohaterów przypominają rewelacyjną bajkę Richarda Curtisa TO WŁAŚNIE MIŁOŚĆ (8/10).
Film twórcy PRETTY WOMAN nie ma w sobie jednak tyle oryginalności, gracji, wdzięku i inteligencji co klasyk Curtisa, ale i tak stanowi niezłą rozrywkę na wieczór we dwoje.

WALENTYNKI są i tak o niebo leposzą rozrywką niż niezbyt udany zeszłoroczny mozaikowy hit K. Kwapisa KOBIETY PRAGNĄ BARDZIEJ, który był stylistycznie niespójnym połączeniem kina obyczajowego mleodramatu i komedii romantycznej.

W WALENTYNKACH problem stylistycznej niespójności w zasadzie nie istnieje, gdyz mamy tu do czynienia z czystej wody komediąromantyczną w bajecznej wręcz obsadzie.

GArry Marshall namówił do udziału w tym filmie swe ulubione gwiazdy: Julie Roberts, Hectora Elizondo oraz Anne Hathaway.

Poza nimi przez ekran przewijają się takie sławy jak żywa legenda Shirley MacLaine, Patrick Dempsey, Jamie Foxx, Bradley Cooper, Topher Grace, Jessica Alba, Jessica Biel, Patrick Dempsey, Ashton Kutcher, Kathy Bates, Queen Latifah i Jennifer Garner.

Na ekranie zobaczymy też młodziutkie popkulturowe gwiazdki: Taylora Lautnera, Taylor Swift, Emme Roberts i Cartera Jenkinsa.

Film ten wręcz powala na kolana stężeniem gwiazd na jeden metr taśmy filmowej. I to w zasadzie dla samej obasy warto zobaczyć jest najnowsze dziecko Garry Marshalla.

WALENTYNKI to nie mniej, nie więcej tylko mozaikowa opowiastka o różnych rodzająch i odcieniach miłości oraz konsekwencjach jakie mogą naś "dopaść" w związku z tym uczuciem.

Mamy tu więć miłość młodzieńczą, miłość matki do dziecka, związek starszych osób, sercowo-przyjacielskie perypetie oraz wątek gejowski.

W centrum tej całej opowieści mamy historię dobrodusznego i naiwnego kwiaciarza (Ashton Kutcher) oraz jego najlepszej przyjaciółki (Jennifer Garner).

WALENTYNKI pod względem tematyk i i mozaikowej formy opowiastki bardzo przypominają (co już zaznaczyłem) TO WŁAŚNIE MIŁOŚĆ. Tyle ,że najnowszy film Marshalla jest o klasę gorszy i zdecydowanie bardziej płytki od osławionego brytyjskiego poprzednika.

Z WALENTYNEK jako filmu w zasadzie nei za wiele wynika. Sporo tutaj banałów, ogranych chwytów, politycznej poprawności oraz około-walentynkowego lukru.

Nie mniej jednak film ma kilka bardzo udanych dowcipów oraz kilka mniej lub bardziej zaskakujących fabularnych niespodzianek. Sporo tu też całkiem dobrze napisanych dialogów.
Co ważniejsze w kilku scenach Garry Marshall zdobył się na leciutką autoironię i mrugnięcie okiem do widza co tez warto docenić.

Ten miłosno-romantyczny koktajl da się też strawić bez uczucia zgagi dzięki naprawdę nieźle spisującej się obsadzie, które nie tylko imponująco wygląda na filmowym plakacie, ale też stara się dobrze grać.

Najlepiej w tym filmie wypadają: Anne Hathaway, Topher Grace, Shirley MacLaine, Hector Elizondo, Jennifer Garner, Julia Roberts, Queen Latifah oraz mały Bryce Robinson.
Zaskakująco dobrze zagrali też Taylor Lautner oraz Taylor Swift, którzy jako erkanowa para zdobyli się tu na autoironiczny dystans.
Przyzwoicie wypadł też Ashton Kutcher, który (jak wiadomo) zbyt zdolny nie jest.

WALENTYNKI to bezpretensjonalna rozrywka w dorobowej obsadzie, która została stworzona przez wprawną rękę doświadczonego reżysera.

Nie znajdziemy tu żadnych fabularnych odkryć czy też bardzo głębokich uniesień. Jest za to sporo niezłego humoru oraz wianuszek gwiazd do podziwiania.