obsada, a nie sam film.
Zanim zacznę przypominam, że to tylko i wyłącznie moje zdanie.

Taa... na pakowali gwiazd i myślą, że to wystarczy. W sumie mają rację, to wystarczy.
Człowiek widzi na reklamie Biel, Roberts, Garner i od razu pali się wręcz do obejrzenia tej komedii, choć na przykład wcale nie jest fanem tego gatunku filmu. Jeszcze żeby na seansie nie zabrakło nastolatek dołożyli Swift i Lautnera. I co mam o tym myśleć ? Tak jak wielu z was zauważyło, że jest to nieudana wersja "To właśnie miłość". Walentynki były... nudne, potwornie mi się dłużyły i jedyne co mogłam zrobić to pójść kupić sobie popcorn, bo wyjść z filmu trochę szkoda w końcu to ponad 2 dychy. Owszem zdarzały się momenty w których sala pękała ze śmiechu, ale mogę je zliczyć na palcach u jednej ręki. Niektórzy twierdzą, że był to po części dramat, ok tyle,że ja szłam na ten film przekonana, że jest to romantyczna komedia. Aktorstwo nie było złe, historia ciekawa... tyle, że co z tego skoro cały film nudny,odrobinę głupi i nijaki.
Nie uważam, że był potwornie zły, ale również nie był dobry. Można obejrzeć, ale jeżeli są jakieś bardziej ambitne filmy to... Weście inny.
Powtarzam, że to tylko i wyłącznie moje zdanie jak komuś "walentynki" się podobały to super, po prostu ma inny gust niż ja.

Moja ogólna ocena to: 5/10