Kiedyś w dzieciństwie przypadkiem obejrzałem taki film SF. Może ktoś z was też go widział i pamięta tytuł. To był taki starszy film, chyba z lat 60-tych albo 70-tych. Akcja rozpoczynała się w takim instytucie naukowym w USA albo Anglii. Pracował w nim taki profesor i jego młoda asystentka, oboje w białych fartuchach, zajmowali się badaniami nad czasem i przestrzenią, akurat tego dnia odwiedził ich znajomy, chyba jakiś doręczyciel, bo miał niebieski strój, przypadkiem oparł się o wajchy i za ekranem w laboratorium pojawił się jakiś pustynny krajobraz, bohaterowie przeszli przez okno czasu, które chwilę później zniknęło, nagle zaatakowali ich mutanci, schronili się w jaskini i nagle włączyło się pole siłowe, okazało się, że przed mutantami ocalili ich ludzie, którzy przetrwali wojnę nuklearną na Ziemi, bohaterowie z nimi zamieszkali, ocaleni produkowali tam specjalne droidy, ludzie chcieli wysłać rakietę na inną planetę, ale wtedy jaskinię zaatakowali mutanci, rakieta w czasie startu przewróciła się, a ocaleni na koniec filmu wrócili do tego instytutu naukowego, ale szybko się starzeli, przeszli więc przez ekran, za którym była tylko czarna pustka,
Ale się rozpisałem. Jeśli ktoś może pomóc mi z tytułem, to jestem jego dłużnikiem.