Spłycona do granic możliwości, zmieniona niemal do niepoznania historia z najciekawszej
powiwści fantasy jaką czytałem. Wielka, wielka szkoda. A przy tym baaaardzo niedopracowany
scenariusz (ot chociażby dwie sceny, gdy przenosi się w czasie tak daleko, że ze strumyczka
powstaje wielki kanion, a potem scena w której pokazuje że tu była kuchnia w jego domu, a tu
ogród.....) Wielka, wielka szkoda
Przecież to nie musiało być dosłownie tam. Może to była przenośnia? Może Alexander chciał po prostu pokazać jak mieszkał?
Wątpię, aby akurat w tym miejscu stał 800 tysięcy lat wcześniej jego dom -.-
Nie musisz brać wszystkiego na poważnie przecież...
Ok. Omyłek jest jednak więcej. Nikt mu w filmie nie powiedział jak sie nazywają ludzie zyjący na ziemi i pod ziemią, a on szafował tymi nazwami. To jedna z nich. Kolejna, wzięta z życia, to wymarłe języki. Kto dziś pamięta języki szprzed 800 tysięcy lat? Jaki był problem z wymarłym językiem, który pojawia się w "Pasji" Gibsona. A tutaj mamy zachowane ksiegi i zabytki tamtego języka. W "Wechikule" nastapiła zagłada naszego świata. Przetrwały nieliczne kamienne tablice, i komputer, do którego nikt prawie nie zaglądał. Jakim więc cudem Mara i ten malec posługują się tak biegle językiem angielskim? Dlaczego inni uczą się go, ale zapominają? I dlaczego jeden z tych przyszłych ludzi najpierw nie mówi słowa po angielsku, nie rozumie nawet, a potem wdaje się w dyskusję w tym języku? A wracając jeszcze do tego pokazywania. Był naukowcem, szalonym nauowcem, który chodzi w bródnej marynarce, zapomina o spotkaniu z ukochaną, której ma się oświadczyć i o mały włos o pierścionku. Jak więc taki człowiek jest w stanie skupić się na tym gdzie była kuchnia a gdzie ogródek? Nie brać na poważnie? Ale film był, poniekąd, na poważnie. Więc czemu ta scena miałaby nie być na poważnie? Chyba że to była parodia.
Nie wiem jak Ty, ale ja oglądałem ten film dla rozrywki, żeby się zrelaksować, a nie szukać błędów. Są filmy, które są arcydziełami, nad którymi trzeba posiedzieć i pomyśleć, a nawet obejrzeć kilka razy. Niestety (lub "stety" ;) ten się do nich nie zalicza. Tyle w temacie. I więcej luzu życzę :))
I pierwsza pomyłka to nie pomyłka, gdyż on dowiedział się, jak zwą się te dwie rasy. Było to w filmie : )
Relaks też może być na poziomie. Też ogladam filmy tylko dla zabicia czasu i czystej rozrywki. Ten film jest jednak adaptacją znakomitej powieści, klasyka już, a nie pomysłem jakiegoś typeusza z L.A., i takich byków nie można nie zauważyć, ani wybaczyć.
W której scenie się o tym dowiedział?