Właśnie,aby nie być gołosłownym,przypomniałem sobie film z 1960 r.Weźmy wszyscy pod uwagę,że gatunek filmowy SF,prócz nawiązania do pierwowzou ( książki,komiksu itp.)jest wizją reżysera,zarówno pod względem merytorycznym,jak i wizualnym.Dany autor powieści sprzed np.100 lat,nie brał,bo nie mógł brać,niuansów życia obecnego.Reżyser przedstawia nam swój pomysł,często faktycznie odbiegający od oryginału,ale dopasowuje go do naszych czasów,wiedzy naukowej i możliwości,jakie daje kino 21 wieku.Kosztem efektów specjalnych cierpi na tym gra aktorska oraz ze wzlędów np.budżetowych sam scenariusz.Ambitny na początku,potem poskracany,co nierzadko odbija się na jakości obrazu.Reasumując:film z lat 60 może i bliższy książce,natomiast obraz z 2002 bardziej widowiskowy i atrakcyjniejszy dla oka.Ja czekam na nową,kompromisową wersję