Pierwszy raz natknąłem się na West Side Story (nie będę nawiązywał do1961 bo nie oglądałem). Uwielbiam musicale i obejrzałem ich sporo: od pierwszego High School, przez obie części mamma mia. Jeśli chodzi o grę aktorską to jest ok. Natomiast co do fragmentów muzycznych, pomimo faktu, że dość słabo zapadają w pamięć to podczas samego filmu są na miejscu. Co prawda podczas śpiewu głównej bohaterki, nie do końca (wg mnie) pasował sopran (powinno być nieco łagodniejsze wykonanie, ale i tak jest super). Fabuła jak fabuła, (można się czepiać że po co wracać do przeszłości ale nie okłamujmy się w dzisiejszych czasach nie ma o czym ciekawym zrobić dzieła jednocześnie nie narażając się na krytykę albo niespełnienie dzisiejszych wymogów politycznych, które pomimo zmiany samych kryteriów nadal obowiązują takie czy inne). Na pewno lepiej, że powstał nawet remake niż kolejny film z naciąganym happy endem. Moim skromnym zdaniem film jest bardzo dobry dla osób, które nie miały stycznością z pierwowzorem.
Film również jest bardzo dobry dla osób, które widziały pierwowzór, a ja do takich należę :-)