"Jestem niewinny, ale przyznaję się do winy żebyście mnie w końcu wypuścili."
"OK, jesteś wolny."
Przecież to jest jakaś potworna groteska.
Chodzi o ogromne odszkodowanie, które państwo musiałoby wypłacić, gdyby uznano, że niesłusznie skazano tych trzech oraz o pogorszenie wizerunku polityków niegdyś zaangażowanych w proces. Aby tego uniknąć i uciszyć ludzi walczących o ich uwolnienie, którzy nagłaśniali sprawę, zgodzono się na tą groteskę w sądzie.
No nie żartuj?
Właśnie chodzi o to jak państwo i władza sądownicza stojące na straży sprawiedliwości mogą się przyznawać do tego, że wsadzili do więzienia niewłaściwą osobę odmawiając jej jednocześnie prawa do uniewinnienia i zamykając sobie tym samym drogę do ścigania prawdziwego winnego (bo do tego sprowadza się precedens Alforda)? Przecież to jest niedopuszczalne pod względem moralnym, etycznym, prawnym i każdym innym w cywilizowanym świecie.
Skoro dziwisz się temu, że dochodzi do takich sytuacji tzn. że mało wiesz o świecie. Myślisz, że u nas w kraju to mamy lepszą sprawiedliwość? Tam gdzie w grę wchodzą duże pieniądze i władza nie ma sprawiedliwości. Jedyne co można zrobić to nagłaśniać takie sprawy i liczyć, że taki nacisk społeczny coś da, np. złagodzi niesprawiedliwość tak jak w przypadku z filmu.
Prawo ma bardzo duzo do jego przestrzegania ale nie chce mi sie teraz podawac wszystkich zwiazkow. Wazne natomias o jakim prawie mowimy. Jesli mowimy o prawie moralnym, etycznym, opartym na poczuciu sprawiedliwosci to czesto rozmija sie ono z prawem ustanowionym w panstwie. Jak to wyraznie widac na przukladzie z Memphis. Jakies przepisy prawa panstwowego moga nawe sluzyc do lamania prawa moralnego dla korzysci wplywowych jednostek. Jesli zdamy sobie sprawe ze wymiar spraiwdliwosci sluzy przedewszystkim do utrzymania wladzy w rekach pewnej grupy ludzi to nie dziwi juz "sprawiedliwosc Kalego" w sadach czy paradoksy w stylu procesu trzech z Memphis. Oczywiscie jest to dziwne gdy rozpatrujemy takie sytuacje przez pryzmat wewnetrznej sprawiedliwosci ale gdy juz zorientujemy sie w realiach tego swiata zadna niesprawiedliwosc nie dziwi, bulwersuje, wkurza, frustruje ale nie dziwi.
Jestem w połowie filmu i może jeszcze będzie, ale zastanawia mnie kwestia rekonstrukcji zdarzeń. Specjalista powiedział, że całą zbrodnia miała miejsce po ciemku, w ciągu godziny. Zastanawiam się, czy sprawdzili, czy jedna osoba byłaby w stanie tego dokonać. O ile dobrze zrozumiałam, specjalista obalił kwestię tortur na tle seksualnym. No i to się zgadza psychologicxznie, bo morderca na tle seksualnym na pewno by się nie śpieszył. Z drugiej strony: dlaczego ciała były rozebrane? Dlaczego były związane w szczególny sposób? Jeśli morderca chciał działać szybko to po co zajmował się rozbieraniem i wiązaniem? Nękają mnie raczej tej natury pytania.
Zgadza się, dlatego jestem zwolennikiem teorii, że chłopców zabił ojczym z kolegą. Szczególnie kolega podczas wywiadu z szefem grupy FBI strasznie przeżywał ten dzień. Dziwne, że nikt go nie docisnął, bo człowiek łamał się mocno psychicznie.
a najgorsze że prawdziwy morderca pozostał na wolności... a młodym ludziom zmarnowali i zniszczyli życie, to chociaż władze stanowe mogłyby mieć odrobine godność i przyznać się do błędu ale nie bo przecież liczą się tylko pieniądze.... a jak się okazuje w innych przypadkach można np. niesłusznie skazany za morderstwo Tim Masters spędził w więzieniu w Kolorado aż 10 lat, Władze hrabstwa Larimer, gdzie go skazano , przyznały mu 4,1 miliona dolarów w ramach odszkodowania za niesłuszne uwięzienie.
A prawo amerykańskie(i nie tylko) ma wiele z groteski jak choćby wyroki w stylu 150, 200, 500 lat z prawem do zwolnienia warunkowego po odbyciu połowy kary np. po 250 latach.
Z tego co wiem, oczywiście fajnie gdyby na ten temat wypowiedział się ktoś studiujący prawo:
Wyroki po tyle lat mają sens, aby więzień nie miał możliwości wyjścia z więzienia po różnych skróceniach wyroku. Są ludzie skazani na 40lat i gdy na przykład 100 więźniów z pewnego powodu otrzymuje ułaskawienie: -40 lat to taka osoba wychodzi, a osoba która ma na karku 500 lat musi jeszcze poczekać.
Z resztą przecież Jessie otrzymał właśnie dożywocie + 40lat.
Z tego co wiem to czesta taktyka w USA, nie pamiętam juz sprawy ale jakas kobieta byla w identycznej sytuacji. I choc po latch znaleziono prawdziwego morderce, ona umarla jako winna choc juz na wolnosci. Wtedy miala wybor: albo walczysz o uniewinnienie a proces trwa do 5 lat i siedzisz przez ten czas, albo przyznajesz sie i nie zglaszasz roszczeń i wychodzisz jutro.... a w wiezienie dla niektorych to pieklo, zrobia wszytko by wyjsc tym bardziej niewinni
..i to w tej Ameryce, która czasem jest stawiana za wzór praworządności itd.
prokurator okręgowy Ellington pewnie nie ma problemów z patrzeniem w lustro i dalszym mydleniem oczu wyborcom, gdy potrójny morderca jest na wolności a osoby odpowiadające za skazanie niewinnych ludzi nie poniosły konsekwencji
w pierwszej części "Paradise Lost" pojawił się też ciekawy motyw. okazało się, że w kolejnym procesie nie mogą ponownie zastosować tego samego nagrania z przesłuchania, na którym Jessie przyznał się do winy, żeby skazać pozostałą dwójkę. Fogleman chciał znów to od niego wyciągnąć, czyli zmusić Misskelley'ego do ponownego złożenia fałszywych zeznań - w nagrodę miał mieć skrócony wyrok. nie udało się, ale niestety na niewiele się to zdało..
przy okazji polecam tamten dokument, który w znacznie większym stopniu skupia się na rodzinach trzech skazanych (np. okazuje się, że Damien miał syna) - szczególnie dołująca jest historia Jessie'ego, gdy wiemy jak cała sprawa się skończyła..