Ilekroć na początku filmu czytam, że jest oparty na prawdziwych wydarzeniach, tylekroć okazuje się (na 99 proc.), że autorzy poszli po najmniejszej linii oporu. Ot, "zrealizowali" owe wydarzenia. Życie bywa okrutne i o tym jest mowa w tym filmie, ale - do diaska - to trzeba umieć pokazać. Dla mnie "Więcej niż słowa" są mniej niż udane. Łzawość, słaba praca kamery, nijaka muzyka i takiż Duchovny. Zawód.
Osobiście uważam że temat ten był byle jaki, niestety historię samej choroby uważam za mało interesującą - Ale najbardziej zdziwiło mnie to że gdy wczoraj telewizja Nowa TV emitowała filmowi to z kategorią +16, naprawdę aż jestem ciekaw jaką kategorię produkcja dostała w Stanach Zjednoczonych ;)