Bardzo dobry, chociaż przemiana głównego bohatera, pomimo genialnej gry Nortona, pozostaje w sferze deklaracji. A to trochę zmniejsza siłę rażenia historii.
Muszę jeszcze wspomnieć o polskim tytule. Zwykle polskie tytuły, gdy nie są dosłownym tłumaczeniem oryginału, są żenujące. Zdarzają się jednak wyjątki - i oto jeden z nich. Polski tytuł nie dość, że jest świetny, to na dodatek jest dużo lepszy od wydumanego oryginału.
Czy zmniejsza? Film pozostawia widza w niepewności czy deklaracja głównego bohatera pozostanie w mocy czy on sam znowu podda się nienawiści. Jak dla mnie to wręcz wzmacnia przekaz.
Poza tym pełna zgoda.
Nie nie nie, nie zrozumieliśmy się. W sferze deklaracji, czyli że Norton mówi "W więzieniu się zmieniłem i przestałem być rasistą" - to jest deklaracja. Potem nam się pokazuje co się niby stało, że do tej przemiany doszło. Dla mnie nie zostało to pokazane przekonująco, a więc przemiana pozostała w sferze ustnej deklaracji.
***SPOILERY***
Dalsza część historii (gdy już odwiesimy do szafy naszą niewiarę w przemianę z agresywnego rasisty w tolerancyjnego pacyfistę pod wpływem tego, że jeden Murzyn był dla niego miły a biali wykochali go w pupkę) jest rozegrana koncertowo, łącznie z piorunującym (acz przewidywalnym) zakończeniem i nie mam do niej żadnych zastrzeżeń. Film kończy się jak najbardziej we właściwym momencie, każąc nam się właśnie zastanawiać - no i ciekawe co on teraz zrobi...
A to rzeczywiście się zupełnie nie zrozumieliśmy. Czytałem Twojego posta i odpisywałem zmęczony potwornie seansem Nocturnal animals, także czuję się usprawiedliwiony ;)
Co do przemiany w więzieniu, rzeczywiście. Baardzo dawno nie oglądałem Więźnia, ale pamiętam że właśnie z tego powodu ma u mnie tylko 8.
Pozdrawiam