troche na swój sposób wygląda jak trawestacja przypowieści o Kainie i Ablu. Działania Imperium Brytyjskiego można śmiało porównać z działaniem faszyzymu, czy komunizmu. Churchilla można śmiało ustawić obok Hitlera i Stalina, ale o tym się nie mówi, bo Anglicy walczyli w imię demokracji w przeciwieństwie do tych wyżej wymienionych którzy walczyli w imię własnych ideaologi. Prawda jest taka, że żadna ideologia nie jest dobra, a pomimo tego, udało się wyzwolić z pod władzy Imperium Brytyjskiego pewnemu zwykłemu człowiekowi. Jeden człowiek uwolnił swój kraj z pod ich panowania, sam starał się bez przemocy to zrobic i namawiał do nie brania udziału w walkach innym, co wychodziło jak to bywa z óznym skutkiem. Ale bez walki wygrał z najezdzcą. A jakim sposobem? Miłością! Tego brakowało wielu krajom, które były miażdżone przez Brytów. Oczywiście wspomniany przeze mnie człowiek który pokonał Brytoli, to oczywiście Mahatma Gandhi. Ofiary są zawsze jakieś w każdej wojnie, ale czy brat musi zabijać brata?