A jednak w pewnych kręgach rzecz kultowa. Nie rozumiem, ale cóż - niezbadane są ścieżki, którymi podąża dzielny duch Eda Wooda.
To jest nasz rodzimy ROCKY HORROR PICTURE SHOW. Film tak kuriozalny, że aż nie sposób oddalić wrażenia, iż twórcy zrobili go takim specjalnie. Stąd bierze się jego kultowość. Ja też obowiązkowo oglądam za każdym razem, gdy dają go w TV.
Nie ma za co. Wspólnego ma (moim zdaniem) nomen omen ducha radosnej, anarchicznej twórczości, nie baczącej na umiejętności warsztatowe, spójność scenariuszową i logikę przedstawianej historii. Czyli: kręcimy, a potem się zobaczy, zresztą mamy jeszcze montaż...
Drążę temat: nie zgadzam się co do umiejętności: zdjęcia są na wysokim poziomie, zresztą strona wizualna jest głównym atutem filmu, muzyka Knittla ciekawa, aktorstwo niczego sobie, nie można tego porównywać z produkcjami Wooda. Co do spójności i logiki, to było chyba celem twórców, po prostu poetyka snu. Wood chciał robić kino popularne i mu nie wychodziło, a "Widziadło" jest jednak bliżej kina autorskiego... może rzeczywiście pewne rzeczy są nieco przeszarżowane w sposób niezamierzony, nadaje to jednak filmowi pewien smaczek. Myślę, że traktowanie go tylko w kategoriach campowej czy trashowej ciekawostki to chyba jednak przesada...będę bronił filmu, póki sił!
Musimy pozostać przy swoich opiniach - to już chyba kwestia gustu. O ile zdjęcia i muzyka jeszcze jakoś się bronią (chociaż moim zdaniem są nieco manieryczne), o tyle cała reszta przeważnie mnie bawi, zamiast straszyć czy wzruszać. Nie umiem uznać tego filmu za udany, przykro mi, nawet jeśli przyczepimy mu metkę kina autorskiego - co w Polskich warunkach oznaczało nie tylko ambitne próby psychologizowania, ale i rozmaite dziwactwa zupełnie nieprzyjazne widzom. Nie nawołuję do zniszczenia wszystkich kopii tego filmu :) , ale uważam, że taka projekcja to czas stracony.
Och nie! Manieryczność i dziwactwo to przecież piękna sprawa! A czy trzeba być przyjaznym dla widza? Czy film jest dla widza? Niech się widz wypcha!
Cóż, dziękuję za dyskusję, może jeszcze się kiedyś o coś pospieramy :)
p.s. pomyślałem jeszcze o pewnym pokrewieństwie WIDZADŁA z kinem Kena Russela...co myślisz? Jego też pewnie nie lubisz? Pozdrawiam
Widzę, że jesteś zwolennikiem kina artystycznego. Ok, ale czym jest kino bez widza?
Nie jestem znawcą twórczości Kena Russela (rzeczywiście, może warto to nadrobić), widziałem tylko kilka jego filmów, ale np. "Diabły" to absolutna rewelacja.